(20 sierpnia) Wieczorem dyspozytor Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrał pilne wezwanie do jednej z posesji na terenie gminy Ruda-Huta.
Telefonujący mężczyzna, błagał o natychmiastową pomoc dla swojego ojca (66 lat). Poszkodowany miał leżeć w kałuży krwi z ranami kłutymi brzucha. Na miejsce z marszu wysłana została zarówno karetka pogotowia, jak i patrol policji. Po przyjeździe okazało się, że zaschnięta na koszuli poszkodowanego krew pochodziła z… rozciętego palca.
Choć poplamiona i porwana koszula nadawała się już tylko do wyrzucenia, najważniejsze, że brzuch mężczyzny był cały. Skończyło się jedynie na pouczeniu syna, który był pod działaniem alkoholu, i założeniu szwów ojcu. (pc)