Po co powiatowi chmielnik?

Czy sprzedaż miastu części gruntów chmielnika rzeczywiście zaszkodziłaby Zespołowi Szkół nr 2 i jego uczniom, którzy nie mieliby gdzie odbywać praktyk? Takich argumentów użyli radni Prawa i Sprawiedliwości, gdy na sesji rady powiatu krasnostawskiego toczyła się głośna dyskusja na temat przyszłości chmielnika. Okazuje się, że w szkole jest tylko jeden profil kształcenia związany z rolnictwem, a klasy w poszczególnych rocznikach liczą sobie po kilkunastu uczniów. Dodatkowo szkoła ma też grunty rolne w Zakręciu i Jaślikowie, gdzie również odbywają się praktyki.

Gdy miesiąc temu na nadzwyczajnej sesji rady powiatu krasnostawskiego toczyła się zagorzała dyskusja na temat sprzedaży gruntów chmielnika, radni z Prawa i Sprawiedliwości argumentowali, że teren służy szkole, bo uczniowie kształcący się na rolniczych kierunkach odbywają na nim praktyki. W ich opinii jego sprzedaż wyrządziłaby krzywdę młodzieży, bo ta nie miałaby gdzie uczyć się zawodu.

Sprawdziliśmy ofertę Zespołu Szkół nr 2 i okazuje się, że szkoła ma zaledwie jeden kierunek związany z rolnictwem. Konkretnie kształci przyszłych techników mechanizacji rolnictwa i agrotroniki. Klasy o tym profilu liczą sobie po kilkanaście osób. Pozostałe kierunki kształcenia to: programista, hotelarz, elektryk, informatyk, optyk czy geodeta. Cieszą się one większym zainteresowaniem, niż profil rolniczy. Po wypowiedziach radnych powiatowych z koalicji rządzącej można zatem odnieść wrażenie, że nie do końca wiedzą, w jakich zawodach kształcą podległe starostwu szkoły i jakie jest zainteresowanie poszczególnymi kierunkami.

Podczas nadzwyczajnej sesji rady powiatu krasnostawskiego padło wiele pytań, ale również sugestii, czy chmielnik tak naprawdę jest potrzebny szkole oraz powiatowi. Wszak prawie 8-hektarowa nieruchomość to najbardziej atrakcyjny kąsek w Krasnymstawie dla potencjalnych inwestorów, głównie deweloperów. Lokalni samorządowcy uważają również, że dalsze funkcjonowanie chmielnika w środku miasta, które szuka terenów inwestycyjnych, spowalnia jego rozwój. Samo starostwo traktuje chmielnik jako swego rodzaju zabezpieczenie na wypadek nagłego pogorszenia sytuacji finansowej powiatu, o czym wielokrotnie mówili starosta Andrzej Leńczuk, czy też radni PiS. Działka w całości już jest warta majątek, a jeśli miasto spełniłoby oczekiwania władz starostwa, dokonało zmian w planie zagospodarowania przestrzennego i przeznaczyło całą nieruchomość pod zabudowę wielorodzinną, jej wartość jeszcze bardziej pójdzie w górę. I to wydaje się być głównym powodem, dla którego władze powiatu bronią się przed sprzedażą miasta części gruntów chmielnika.

W opinii krasnostawskich samorządowców, gdyby powiat zdecydował się na sprzedaż nawet całego chmielnika, uczniowie nic by nie stracili, bo szkoła zarządza jeszcze terenami rolnymi w Zakręciu i Jaślikowie, gdzie młodzież również odbywa praktyki. W sumie z gruntami chmielnika Zespół Szkół uprawia rolę na około 30 hektarach.

Miasto w pewnym momencie wyraziło chęć kupna całego chmielnika, ale jak mówi wicestarosta Marek Nowosadzki, któremu podlega oświata, powiat póki co nie może pozwolić sobie na sprzedaż tej nieruchomości, bo Zespół Szkół ma ważne umowy na kontraktację chmielu. Jedne wygasają w 2025 roku, inne w kolejnym.

– Jeśli szkoła zerwałaby umowy, musiałaby zapłacić firmom odszkodowanie. Oczywiście zrobiłby to powiat. To nie jest też tak, że chmielnik jest niepotrzebny. Nasi uczniowie ucząc się w Technikum Mechanizacji Rolnictwa muszą gdzieś odbywać zajęcia praktyczne. Właśnie w szkole uczą się obsługiwać nowoczesne maszyny rolnicze, a uprawiając pole, nabywają umiejętności, które wykorzystają w przyszłości, gdy zechcą być rolnikami. Naocznie widzą, jak to wszystko wygląda – przekonuje wicestarosta Nowosadzki.

Jak mówi Renata Burdan, dyrektor Zespołu Szkół nr 2 w Krasnymstawie, na gruntach, które znajdują się w administrowaniu szkoły, oprócz chmielu zasiano jeszcze pszenicę i po raz drugi z rzędu kukurydzę. – Przychody z tego, co zbierzemy na polu, są znacznie większe niż wszystkie koszty, jakie szkoła ponosi uprawiając rolnictwo. Wbrew wszystkiemu chmielnik jest szkole potrzebny i nie wyobrażamy sobie, by został sprzedany – podkreśla R. Burdan.

Samorządowcy z Krasnegostawu przekonują jednak, że mimo wszystko chmielnik nie ma przyszłości. – Ta działka musi zostać zagospodarowana tak, by widać było na niej rozwój miasta. Idealnym rozwiązaniem byłaby budowa bloków, bo obok jest osiedle mieszkaniowe, a Krasnystaw cierpi na brak mieszkań. Kompleks sportowo-rekreacyjny też ma sens, choćby dlatego, że w bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się basen, a nieopodal są stadion i hala sportowa. A na potrzeby szkoły wystarczyłyby grunty rolne w Zakręciu i Jaślikowie. To już nie te czasy, kiedy młodzież tak chętnie uczyła się na kierunkach typowo rolniczych. Dziś młodzi ludzie mają inne priorytety, chętniej wybierają profile związane z komputerami – uważa jeden z krasnostawskich samorządowców. (ps)

News will be here