Pójdę na bruk!

Po 16 latach urzędnicy przypomnieli sobie o wyroku sądu orzekającego eksmisję z wynajmowanego mieszkania. Wzywają ubogą i schorowaną kobietę do dobrowolnego oddania kluczy i do natychmiastowej wyprowadzki. Czy PUM zapomniał, że bez wcześniejszego zapewnienia miejsca, choćby w MONAR-ze, nikogo na bruk nie można wyrzucić?

 

Pani Danuta jest zdruzgotana. Jej miesięczny dochód to 300 zł z zasiłku okresowego przyznanego przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Chełmie. Nie starczy na leki, czynsz i jedzenie. A urzędnicy chcą ją wypędzić na bruk.
Umowę z Przedsiębiorstwem Usług Mieszkaniowych o wynajem lokalu przy ul. Lubelskiej zawarła w 1996 r. Jakiś czas temu kobieta wpadła w życiowe tarapaty. Kłopoty zaczęły się dawno, gdy zachorowała. Od tamtej pory ciągnęła się radioterapia. Nowotwór spowodował, że szpital stał się jej drugim domem. Do tego doszła utrata dochodu. Kobieta zaczęła zalegać z opłatami. PUM wystąpił do sądu z wnioskiem o eksmisję. Pani Danuta nie mogła nawet stawić się na rozprawie ani złożyć wyjaśnienia – w tym czasie leżała na szpitalnym łóżku. Sąd ogłosił wyrok zaoczny, nakazując kobiecie opuszczenie lokum przy ul. Lubelskiej oraz orzekł o braku uprawnień do otrzymania mieszkania socjalnego. Decyzja przyszła pocztą – podobno, bo po wyjściu ze szpitala pani Danuta nie zobaczyła żadnego listu. Lata mijały, a ona nadal mieszkała w kamienicy obok miejskiego parku i bezskutecznie starała się o mieszkanie od miasta. Nie miała gdzie pójść. Zresztą nikt z PUM nie upominał się o zwolnienie lokum. Pracownicy administracji obiecali nawet zabezpieczyć drzwi i okna w opustoszałych w budynku mieszkaniach, by nikt się nie włamywał i nie straszył kobiety.
– Ze wszystkich lokatorów kamienicy zostałam tylko ja. Martwię się o własne życie i boję wychodzić z domu. Cały czas kręcą się pijani. Bluzgają, oddają mocz na klatce schodowej, włamują się obok do komórek i tam chleją, dewastują drzwi, nie raz też ktoś rozbił szybę w oknach na parterze kamienicy. Policja przyjeżdża tu cały czas. Strach. Administracja PUM obiecała zabezpieczyć jakoś te okna, ale w dalszym ciągu tego nie zrobili – opowiada.
Zamiast tego przyszło wezwanie do dobrowolnego przekazania bezumownie zajmowanego lokalu. – Nie mam się gdzie podziać. Mam tylko ten zasiłek, ale może dałoby się jakoś te zaległości rozłożyć na raty… PUM przypomniał sobie i każe mi natychmiast zdać klucze, wynieść się na bruk i starać się o mieszkanie od miasta na zasadach ogólnych. A przecież rodziny czekają na nie latami – mówi zrozpaczona.
Jak to się stało, że PUM po 16 latach przypomniał sobie o wyroku sądu z 2000 r.? Dlaczego wcześniej spółka nie wystąpiła do komornika? Dlaczego tyle lat nikt się nie interesował, skoro zadłużenie rosło?
– Kamienica nie jest naszą własnością, my nią tylko zarządzamy. Właściciel wystosował pismo z informacją, że tylko za jego zgodą ktoś może tam przebywać – informuje Marian Tywoniuk, prezes PUM w Chełmie. – Koszty utrzymania kamienicy ponosi PUM, a są one niemałe. Właśnie dlatego chcemy opróżnić lokale i zdać niepotrzebny nam budynek właścicielowi – wyjaśnia.
Faktycznie, kamienica od lat znajduje się w opłakanym stanie. Wymaga znacznych nakładów, a i tak walka z wandalami przypomina syzyfowe prace. Decyzja o pozbyciu się zbędnego balastu jest zatem logiczna. Niestety, w pośpiechu urzędnicy zapomnieli o jednym – nie można nikogo wyrzucić na bruk, nie zapewniając mu zastępczego lokum.
– PUM powinien wystąpić do MONAR-u o zapewnienie miejsca kobiecie – podkreśla Józef Kendzierawski, dyrektor Wydziału Infrastruktury Komunalnej Urzędu Miasta Chełm. – Najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli zainteresowana wystąpi do sądu o nabycie praw do lokalu socjalnego. Sąd, po rozpatrzeniu jej sytuacji finansowej i zdrowotnej, najprawdopodobniej przychyli się do wniosku. Potrwa to może dwa lub trzy miesiące. Przez ten czas kobieta zostanie w miejscu, w którym aktualnie mieszka. Później zda klucze i otrzyma lokal socjalny. Będzie jednak musiała spłacić całe zadłużenie wraz z odsetkami – wyjaśnia dyrektor. (pc)

News will be here