Runęło z sufitu

– Usłyszeliśmy huk. Z sufitu spadł wielki kawał tynku. Runął obok łóżka, w którym śpię. Dobrze, że nikogo nie było akurat w tym pokoju – mówi lokatorka kamienicy przy Sienkiewicza 11 w Chełmie. To jedna z kilku rodzin, które wciąż żyją w ogromnej niepewności o swój los, czekając na lokale zastępcze.

O swojej patowej sytuacji lokatorzy kamienicy przy ul. Sienkiewicza 11 co jakiś czas informują naszą redakcję. Nieruchomość do niedawna zarządzana była przez miasto, a jakiś czas temu po raz kolejny zmieniła właściciela. Nierozstrzygnięta pozostawała kwestia lokali zastępczych dla ośmiu rodzin. Ratusz składał lokatorom takie propozycje, ale na początku większość mieszkańców odrzucało je, bo nie odpowiadały im panujące w tych lokalach warunki. Przedkładane miały im być kolejne propozycje.

Niektórzy z nich skorzystali, a obecnie na lokale zastępcze wciąż czekają trzy rodziny. Przed Wielkanocą właściciel kamienicy przy Sienkiewicza 11 rozpoczął remont w pustych mieszkaniach (poprawę stanu technicznego nieruchomości zalecił wcześniej nadzór budowlany) Jeden z lokatorów był oburzony, że prace te trwają, podczas gdy w kamienicy wciąż mieszkają rodziny, głównie schorowani seniorzy, a takie remonty to dla nich uciążliwość.

Właściciel tłumaczył, że to prace remontowe nieużytkowanych mieszkań, a nie remont generalny. Lokator domagał się jednak, aby remontu zaprzestano i napisał w tej sprawie do chełmskiego ratusza. Sprawę przekazano do nadzoru budowlanego, a inspektorzy przeprowadzili kontrolę.

Na piśmie odpowiedzieli lokatorowi, że prace „prowadzone są na podstawie prawomocnej decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego Miasta Chełm nakazującej wykonanie niezbędnych robót budowlanych (remontowych)”. W piśmie tym czytamy, że podczas kontroli nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości związanych z realizacją robót remontowych i brak jest podstaw do dalszej ingerencji inspektoratu. W środę, 21 kwietnia, odpowiedź ta dotarła do lokatora, a kilka godzin wcześniej nasza dziennikarka rozmawiała w tej sprawie z Jackiem Osmołą, inspektorem nadzoru budowlanego w Chełmie.

– Obecnie właściciel wykonuje zalecone mu prace i one nie zagrażają lokatorom – mówił inspektor Osmoła. – Przypomnieliśmy mu, iż mogą być wykonywane tylko te prace, które zaleciliśmy i, że mają być one prowadzone zgodnie ze sztuką budowlaną oraz przepisami BHP.

Następnego dnia, w czwartkowe przedpołudnie, przerażeni lokatorzy Sienkiewicza 11 zadzwonili do nadzoru budowlanego z informacją, że z sufitu jednego z mieszkań na drugim piętrze właśnie runął kawał tynku. W lokalu mieszka pani Irena z synami. Jeden z nich jest niepełnosprawny.

– Jestem w szoku, to się stało w małym pokoju, w którym śpię – opowiada pani Irena. – Na szczęście, nie stało się to w nocy i akurat nikogo w tym pokoju nie było. Usłyszeliśmy huk. Okazało się, że wielki kawał tynku spadł tuż obok mojego łóżka. Sufit jest popękany i nie wiem, czy dalej nie będzie z niego spadał tynk.

Na miejsce od razu przyjechali inspektorzy nadzoru budowlanego, a także właściciel kamienicy. Mówi on, że na niego ta informacja też spadła jak grom. Zapewnia, że sytuacja ta nie miała związku z trwającym remontem. On też chciałby, aby wkrótce znalazły się lokale zastępcze dla mieszkańców Sienkiewicza 11.

– Tego, co się stało nie można łączyć z naszymi pracami, wykonywanymi w drugiej, odgrodzonej taśmą części kamienicy – mówi właściciel budynku. – Nieruchomość jest po prostu w takim stanie technicznym, że wymaga remontu.

To samo mówi inspektor Jacek Osmoła.

– Zaraz po zgłoszeniu pojechaliśmy na miejsce i okazało się, że z sufitu spadł odparzony fragment tynku – informuje J. Osmoła. – Budynek jest stary, tynk też. W takich sytuacjach, niestety, ale tak czasami się zdarza. Z naszych ustaleń wynika, że prace, które były tam wykonywane w ostatnim czasie, nie miały związku z tą sytuacją. Wykonywane były w innej części budynku. W naszej decyzji jest mowa o uszczelnianiu dachu, ale do tych prac jeszcze nie przystąpiono. Właściciel kamienicy był na miejscu, sam też kontaktował się z nami w tej sprawie.

Część rodzin skorzystało z propozycji miasta i wyprowadziło się do oferowanych przez urzędników lokali. Z trzema rodzinami (w tym m.in. z panią Ireną), które na takie propozycje nie przystały, trwają rozmowy. W piątek, 23 kwietnia, rodziny te spotkały się w chełmskim ratuszu z urzędnikami. Ale przełomu nie było. Wyznaczono kolejne spotkanie.

– Staramy się wyjść naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców i rozwiązać tę sytuację – mówią w magistracie.

Niestety, lokatorom puszczają już nerwy.

– Żyjemy w stresie od tylu miesięcy, a teraz doszedł jeszcze ten remont i sytuacja z sufitem sąsiadki, z którego opadł tynk. Co będzie dalej? – pyta z rozgoryczeniem nasz rozmówca. (mo)

News will be here