Schron do zwiedzania

Gdyby doszło do zagrożenia, ponad setka osób mogłaby ukryć się w schronie w Gmachu, przeznaczonym w takich sytuacjach przede wszystkim dla załóg i pracowników zakładów pracy. Schron ma wciąż sprawny system wentylacyjny i ewakuacyjny, wyprowadzony daleko poza budynek. Od kilkudziesięciu lat wygląda tak samo, wypełniają go eksponaty i mogą go zwiedzać wycieczki szkolne.

Gdy wybuchła wojna na Ukrainie, wiele osób zaczęło dopytywać o schrony, w których można ukryć się w przypadku zagrożenia. Temat wciąż wzbudza emocje. Po inwentaryzacji strażaków okazało się, że w Chełmie są dwa miejsca ukrycia (U): przy ul. Ceramicznej 1 w budynku szpitalnego biurowca oraz przy ul. Bieławin. Schrony są tylko cztery: w budynku dworca PKP przy ul. Kolejowej (ma być rozebrany w związku z planowaną przebudową dworca), w budynku sądu przy al. Żołnierzy I AWP, na terenie Cementowni Chełm oraz w gmachu przy pl. Niepodległości. Schrony i miejsca ukrycia oznaczone są symbolem Z – czyli przeznaczone dla załóg i zakładów pracy. Gdyby doszło do zagrożenia, chełmianie musieliby się skryć we własnych piwnicach.

Teoretycznie, ponad setka osób zmieściłaby się w schronie, znajdującym się w podziemiach gmachu, budynku o wytrzymałych stropach. Schron Zespołu Kierowania Obroną Cywilną Wojewody Chełmskiego funkcjonował w gmachu na potrzeby Wojewódzkiego Inspektoratu Obrony Cywilnej. Przez lata był dostępny dla wybranych.

Wchodzili tu jedynie ci, którzy odpowiadali za bezpieczeństwo mieszkańców ówczesnego województwa chełmskiego. Przygotowywano tu raporty i tworzono mapy zagrożeń, które były przesyłane do stolicy. W schronie jest wciąż sprawna radiostacja oraz system wentylacyjny i ewakuacyjny, wyprowadzony daleko poza budynek. Przez ponad dwie dekady działały w nim zespoły analizy skażeń oraz alarmowania i łączności. Budowa schronu była następstwem zimnej wojny i zagrożeń, jakie ta ze sobą niosła.

Zespół pracowników, który tu działał, wykonywał czynności planistyczne i czynności na wypadek zagrożenia. Gdy działo się coś niepokojącego, to właśnie tu zapadały ważne decyzje. Tu odbywała się komunikacja z samorządami oraz służbami – strażą pożarną, wojskiem, policją, obroną cywilną kraju. W schronie działały dwa zespoły: pierwszy – do analizy skażeń oraz drugi do alarmowania i łączności. Po otrzymaniu danych dotyczących zagrożeń (prawdziwych lub w przypadku ćwiczeń symulowanych) ze wszystkich gmin województwa, sanepidu, inspekcji weterynaryjnej, służb mundurowych itp. przekazywano je do jednostek nadrzędnych, do Warszawy.

Co miesiąc na wypadek zagrożeń odbywały się ćwiczenia. Realnym zagrożeniem, z jakim przyszło się zmierzyć załodze centrum analizowania i alarmowania, był wybuch w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Ze schronu można było uruchomić syreny alarmowe w całym województwie. Chełmskie jako jedno z pierwszych województw w Polsce miało zintegrowany system alarmowania. Syreny można było włączyć pojedynczo lub wszystkie jednocześnie drogą radiową. W tamtych latach był to jeden z najnowocześniejszych systemów ostrzegania. Dziś – rzecz jasna – syren alarmowych z tego miejsca już się nie uruchamia. Zresztą system ten wymagał naprawy i został zdemontowany. Schron w gmachu swoją funkcję przestał pełnić w 1998 r., kiedy w życie weszła reforma administracyjno-samorządowa.

Podróż w czasie

Zejście do schronu jest jak przeniesienie się do lat 70. i 80. To swoistego rodzaju obiekt muzealny. Od kilkudziesięciu lat nic tu się nie zmieniło, a jego wyposażenie to eksponaty, choć kiedyś zaliczano je do jednego z najnowocześniejszych. Wszystko, co się znajduje w schronie – mapy, plansze, podświetlenia, kable, podłączenia – wykonano ręcznie. Schron Zespołu Kierowania Obroną Cywilną Wojewody Chełmskiego zachował się w dobrym stanie i jest dostępny dla zwiedzających.

To zasługa m.in. Katarzyny Zawiślak, byłej kierownik chełmskiej delegatury LUW, a także Waldemara Pietraszyka, archiwisty chełmskiej delegatury LUW, który przed laty był pracownikiem WIOC. To między innymi on oprowadza po schronie grupy zwiedzających, które tu przychodzą. Aby spotkania te nie kolidowały z obowiązkami pana Waldemara należy wcześniej uzgadniać ich terminy.

– Udostępniliśmy schron do zwiedzania zwłaszcza z myślą o młodych ludziach – mówi W. Pietraszyk. – Chcieliśmy, aby wiedzieli, że takie miejsce istniało, by mogli odbyć tu wyjątkową lekcję historii. Zwiedzanie jest możliwe tylko w grupach zorganizowanych. Schron zwiedzają uczniowie szkół podstawowych, średnich, studenci. Oprowadzamy ich, opowiadamy o tym, jaką funkcję pełniło to miejsce, włączamy filmy dokumentalne. Dla tych młodych ludzi to jak podróż w czasie.

Schron powstał, aby w sytuacji zagrożenia służby wojewody miały stanowisko kierowania w możliwie bezpiecznym miejscu, pozostając w łączności z innymi służbami, z gminami. Schronienie mieli tu w pierwszej kolejności znaleźć pracownicy i służby wojewody, sprawujący nadzór w sytuacjach zagrożenia. Ten budynek ma wytrzymałe stropy, dlatego schron tu powstał. Gdyby dziś doszło do sytuacji zagrożenia, to zmieściłaby się tu trochę ponad setka osób. (mo)

News will be here