Sfilmowali wiszące ciało. Mieli prawo?

Samobójstwo to wstrząsające zjawisko. Jego ofiarą nie jest tylko pogrążony w cierpieniu i desperacji człowiek, który zdecydował się odejść z tego świata. Ofiarami są także jego bliscy, rodzina i przyjaciele.

Szkoda, że nie zdają sobie sprawy z tego ci, którzy miesiąc temu tak ochoczo filmowali swoimi telefonami zwisające z barierki balkonu w bloku przy ul. Szymanowskiego w Chełmie ciało 49-letniego samobójcy.

Nagrania trafiły do Internetu, ale po fali krytyki prawie wszystkie zostały usunięte. Prawie, bo jedno zostało. Chęć naganiania widzów i czerpania korzyści z czyjejś tragedii najwyraźniej przysłoniła komuś rozum. Rodzina zmarłego zgłosiła sprawę policji.

Czyn zakwalifikowano jako przestępstwo z art. 262 par. 1 kodeksu karnego („Kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”). Podobno też policja miała spore trudności, by wymusić usunięcie nagrania z sieci.

Ostatecznie jednak w porozumieniu z Prokuraturą Rejonową w Chełmie zdecydowano o odmowie wszczęcia dochodzenia w tej sprawie. Policja tłumaczy, że takie zachowanie autora nagrania może nie jest zgodne z normami społecznymi, ale legalne, bo w polskim prawie brak na to odpowiedniego paragrafu.

Z drugiej strony, dla porównania, dwaj pracownicy firmy pogrzebowej, którzy w lipcu 2017 r. robili zdjęcia ciału Ewy Tylman (sprawą jej zaginięcia w 2015 r. żyła cała Polska) zostali oskarżeni, a następnie skazani za znieważenie zwłok. Sąd ukarał ich grzywną po 10 tys. zł grzywny. (pc)

News will be here