Siostro, odezwij się!

Była zaszokowana, gdy w wieku 18 lat dowiedziała się, że została adoptowana. Odnalazła biologiczną matkę i troje rodzeństwa. Los jednej z sióstr, urodzonej na początku lat osiemdziesiątych w Krasnymstawie, wciąż pozostaje dla niej tajemnicą. – Proszę, jeśli to czytasz, odezwij się do mnie! – apeluje do swojej siostry 26-latka.

Pani Beata (nazwisko do wiadomości redakcji) ma 26 lat. Urodziła się w Krasnymstawie. Mniej więcej do trzeciego roku życia mieszkała z rodzicami w Rejowcu Fabrycznym. Potem trafiła do domu dziecka w Łabuniach (powiat zamojski). Jako czteroletnia dziewczynka została adoptowana. Razem z rodzicami adopcyjnymi mieszkała w powiecie hrubieszowskim. Do 18. roku życia była pewna, że jest jedynaczką. W 2009 roku z zapisków babci (matki swojej adopcyjnej mamy) dowiedziała się, że jako małe dziecko została adoptowana. Początkowo była w szoku. Po dłuższych przemyśleniach uznała jednak, że cieszy się, bo miała przecież szczęśliwe dzieciństwo. Chciała jednak poznać swoich biologicznych rodziców i dowiedzieć się czy ma rodzeństwo. Poszukiwania rozpoczęła od zamieszczenia ogłoszeń na lokalnych portalach społecznościowych. Dostała informację, że jej biologiczna matka mieszka w powiecie chełmskim. Zdobyła do niej numer telefonu i zadzwoniła z drżącym sercem. Matka nie ukrywała zaskoczenia. Pani Beata dowiedziała się od niej, że ma jeszcze czworo rodzeństwa. Troje z nich już poznała.
– Okazało się, że świat jest mały – mówi pani Beata. – Dwoje rodzeństwa przebywa na co dzień całkiem niedaleko ode mnie. Poznałam też najstarszą z moich sióstr. Ale losy tej jednej siostry nadal pozostają tajemnicą. Tak bardzo zależy mi na tym, aby ją spotkać!
Wiadomo, że poszukiwana przez panią Beatę siostra była od niej sporo starsza, urodziła się na początku lat osiemdziesiątych w szpitalu Krasnymstawie, a biologiczna matka nadała jej imię Monika. Jako małe dziecko także trafiła do domu dziecka w Łabuniach. Udało się też ustalić, że w 1985 r. została adoptowana. Pani Beata o informacje w tej sprawie poprosiła w Filii Ośrodka Adopcyjnego w Zamościu. W odpowiedzi napisano jej, że dane archiwalne z 1985 roku nie zawierają zbyt wielu informacji na temat dzieci zgłoszonych do adopcji. W piśmie czytamy jednak: „Ośrodek uzyskał potwierdzenie tego, że jest to Pani siostra, w Wielofunkcyjnej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej w Łabuniach”. Te słowa miały dla pani Beaty największe znaczenie. Ale i tak była rozczarowana, że w ośrodku powołano się na ustawę o ochronę danych osobowych i udzielono jej tak niewiele informacji. Zapewnia jednak, że jest zdeterminowana i nie zamierza tak łatwo dać za wygraną. Już zapowiada, że wystąpi z oficjalnym wnioskiem o udostępnienie dokumentów. Pani Beata mieszka obecnie w jednej z gmin powiatu chełmskiego. Planuje ślub i wesele. Chciałaby, aby siostra, której dotąd nie było jej dane poznać, towarzyszyła jej w najważniejszych wydarzeniach w życiu.
– Co się z nią dzieje? Gdzie mieszka? Czy jest szczęśliwa? Mam do siostry tak wiele pytań – mówi ze łzami w oczach 26-latka. – Los rozłączył nasze drogi, ale wierzę, że uda mi się ją odnaleźć. Tak bardzo zależy mi na tym, aby się z nią spotkać. Mój ślub i wesele za rok. Chciałabym, aby moja siostra dzieliła ze mną te radosne chwile. Była ponoć do mnie podobna. Może to coś pomoże, gdy zobaczy moje zdjęcie? Proszę, jeśli to czytasz – odezwij się do mnie! (mo, kg)

News will be here