Śmierdzący spór

Zwrotu ponad 2,5 tys. zł domaga się mieszkaniec Wytyczna, który twierdzi, że gmina zamontowała na jego działce wadliwą oczyszczalnię, która jest źródłem wielu problemów. Wójt do winy się nie poczuwa, więc spór trwa i jego końca na razie nie widać.

Wszystko zaczęło się w 2010 r., gdy w gminie Urszulin montowano przydomowe oczyszczalnie ścieków dotowane ze środków unijnych. Wśród beneficjentów projektu znalazł się m.in. pan Andrzej z Wytyczna, który ekologicznym szambem nie cieszył się długo, bo już podczas pierwszej zimy sprawiło ono kłopoty – zamarzły ścieki. W kolejnym roku mróz objął całą instalację. Po zgłoszeniu awarii wykonawca w ciągu trzech dni wymienił rury i pompę. Niestety, nie był to koniec problemów, bo w roku 2013 i 2014 ścieki wyciekły przez wentylację i zaczęły zalewać działkę, wydzielając przy tym nieprzyjemny zapach. Sprawa była ponownie zgłaszana do wójta, ale pozostała bez odpowiedzi – przynajmniej tak twierdzi pan Andrzej.
– Sprawa dotycząca funkcjonowania przydomowej oczyszczalni ścieków była rozpatrywana wielokrotnie – mówi wójt Tomasz Antoniuk. – Dokumentacja techniczna została opracowana przez uprawnione osoby zgodnie z wytycznymi potwierdzonymi przez właściciela posesji oraz zgodnie z wytycznymi dostawcy technologii i aktualnymi badaniami podłoża gruntowego. Po wybudowaniu oczyszczalni ścieków, za zgodą właściciela, oczyszczalnia została odebrana i nie wniesiono uwag do jej wykonania. Po analizie sprawy, która była prowadzona na wielu płaszczyznach, część dowodów wskazuje, że sprawa uszkodzenia instalacji może wynikać również z winy jej użytkowników. Gmina Urszulin, po przeprowadzonym sprawdzeniu sprawy, nie może przychylić się do roszczenia właściciela posesji, bo jest ono niezasadne. Sprawa zwrotu poniesionych kosztów była również rozpatrywana przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które umorzyło sprawę. Muszę też dodać, że w całej tej sprawie wielokrotnie spotykałem się z właścicielami posesji zarówno u nich, na miejscu jak i w urzędzie i tłumaczyłem moje stanowisko – dodaje Antoniuk.
Poza tym, jak udało nam się dowiedzieć, problemy pana Andrzeja z szambem mogą wynikać z niewłaściwego użytkowania. Gdy je instalowano, każdy właściciel posesji musiał określić, ile osób będzie korzystać z domu – od tego zależała wielkość i wydajność instalacji. W tym przypadku zadeklarowano mniej osób niż w domu mieszka obecnie, co może się wiązać z tzw. wybijaniem ścieków na powierzchnię posesji. Słowem, instalacja nie daje rady przerobić ścieków produkowanych w domu. Tak czy inaczej pan Andrzej domaga się od wójta zwrotu nakładów poniesionych na budowę instalacji w kwocie ok. 2,5 tys. zł, udzielenia odpowiedzi na jego pisma oraz zaprzestania zastraszania. Na czym miałoby ono polegać, nie wiadomo. Wiadomo za to, że mieszkaniec Wytyczna często pojawia się na sesjach Rady Gminy, gdzie przedstawia swoją sprawę w formie skargi na wójta. Na razie żadna z nich nie została uznana za zasadną. (bm)

News will be here