Spadł nie tylko śnieg, ale i czarny pył. Gorzej niż na Śląsku!

Poziom zanieczyszczenia powietrza we Włodawie został przekroczony w sobotę (2 grudnia) ponad 12 razy! Pomimo że miasto wzbogaciło się przed kilkoma miesiącami o pojazd do pomiarów zanieczyszczenia, to nie zrobiono nic, aby powietrze były czystsze.

O tym, jak ważne jest czyste powietrze dla zdrowia, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Również, niestety, o tym, że Włodawa, zwłaszcza zimą, jest jednym wielkim smogiem. Władze miasta zdają się tego problemu nie widzieć. Co prawda główny emitent spalin – MPGK – jest po przetargu na wymianę kotła węglowego na kocioł do spalania biomasy (za 30 mln zł), ale wynika to nie tyle z dbałości o zdrowie, co bardziej z ekonomii. Po prostu dzięki tej inwestycji miejska spółka mniej zapłaci za emisję dwutlenku węgla, co da oszczędność nawet 10 mln zł rocznie.

W sobotę, 2 grudnia, we Włodawie niektóre wskaźniki dopuszczalnego zanieczyszczenia zostały przekroczone kilkanaście razy! Zawartość pyłów drobnych PM 10 wynosiła 305 µg/m3 (norma dopuszczalna to 50, zaś alarmowa 300), z kolei wskaźnik pyłów PM 2,5 we Włodawie wynosił 344µg/m3 (przy dopuszczalnej liczbie 25, a alarmowej 180!). Inne wskaźniki są mniej przerażające: poziom dopuszczalny dwutlenku azotu (NO2), dwutlenku siarki (SO2) i tlenku węgla są poniżej normy.

Najgorzej mają mieszkający w tzw. niecce włodawskiej na osiedlu Kraszewskiego przy drodze do Chełma. Tam jakość powietrza nie tylko czuć, ale nawet widać. Smog jest tak potężny, że widzialność często nie przekracza kilkuset metrów. Inna sprawa, że mieszkający tam właściciele nie zawsze palą w piecach tym, czym powinni. Często bowiem czuć swąd palonego plastiku.

Straż miejska, odpowiedzialna za kontrole i dysponująca od kilku miesięcy profesjonalnym sprzętem, jakoś sukcesów w walce z tym problemem nie ma.

– Na Śląsku mają lepsze powietrze niż my – w krainie jezior i lasów. To, co wdychamy, jest przerażające – mówi nam pan Jacek. (pk)

News will be here