Spłonął dom, ale nie nadzieja

Kilka zastępów Straży Pożarnej walczyło z pożarem domu w Dubecznie. Zanim przybyła pomoc, właściciel, ryzykując życiem, wbiegł do środka i wyniósł butlę z gazem. Gdyby nie to, z budynku nie byłoby pewnie co zbierać, choć straty i tak są olbrzymie. Dom nie był ubezpieczony, dlatego najbliżsi pogorzelców apelują o pomoc w odbudowie.

Pożar wybuchł w niedzielę (26 listopada) po godzinie 16. Jego zarzewie znajdowało się w kotłowni. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzenił, więc jego właściciele mogli tylko uciec na zewnątrz i przyglądać się, jak praca ich życia idzie z dymem. Podkreślić należy heroiczną postawę właściciela, który nie zważając na płomienie, zdołał zdemontować i wynieść na zewnątrz butlę z gazem. Mocno się przy tym poparzył i nawdychał trującego dymu, dlatego konieczna okazała się interwencja pogotowia ratunkowego. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Na skutek pożogi dom nie nadaje się do zamieszkania. Spaliło się jego całe wyposażenie, część dachu, zostały praktycznie gołe ściany i dwa pomieszczenia na poddaszu. Cała reszta, ze wszystkimi instalacjami i tynkami jest do wymiany. Straty wyceniono na ok. 400 tys. zł.

– Nasza rodzina stanęła przed niewyobrażalną tragedią – pisze Żaneta Trusz, córka właścicieli domu w Dubecznie, który w niedzielę (26 listopada) został niemal doszczętnie pochłonięty przez pożar. – W obliczu zagrożenia życia rodzice zostali zmuszeni do natychmiastowej ucieczki, zostawiając wszystko, na co pracowali całe życie. Mój tata, ryzykując życie, wbiegł do płonącego domu, aby wyciągnąć butlę z gazem zapobiegając jeszcze większej katastrofie. Udało mu się odkręcić i wynieść butlę, bo gdyby wybuchła, to nie byłoby co ratować. Wybiegł z domu bez butów. Pomimo swojej odwagi, doznał poparzeń oraz duszności. Razem z mamą stali bezradni i patrzyli jak ich cały dobytek idzie z dymem, czekając na przyjazd Straży Pożarnej.

Dzięki Bogu żyją, jednak stracili miejsce do życia i wszystko na co pracowali. Akcja gaszenia pożaru trwała blisko 4 godziny. Sześć zastępów Straży Pożarnej przyjechało na miejsce i walczyło z żywiołem. Niestety, mimo starań strażaków, większość naszego domu została zniszczona. Całkowicie spłonął wiatrołap, kotłownia, łazienka oraz dach budynku. Dom został zalany i okopcony. Pozostałe pomieszczenia zniszczyła wysoka temperatura, dym oraz sadza. Zniszczone zostały meble, sprzęty, ubrania oraz przedmioty codziennego użytku. Nasz dom nie był ubezpieczony, a razem ze wszystkim spłonęły również ich środki do życia i wszystkie oszczędności. Teraz cały budynek wymaga ogromnego nakładu pracy: od wymiany dachu, drzwi, okien, podłóg, instalacji po zakup nowych sprzętów.

Dlatego zwracamy się z ogromną prośbą w imieniu swoim i rodziców o wsparcie. Każda złotówka pomoże nam w odbudowie naszego domu, w którym spędziliśmy ponad 20 lat. Zebrane środki wykorzystamy na remont dachu, wymianę okien, drzwi, centralnego ogrzewania, instalacje elektryczne, a także odbudowę kuchni i kotłowni. Przed nami też wiele, wiele innych robót. Choć otrzymujemy wsparcie od lokalnej społeczności i samorządu, potrzebujemy finansowych środków, aby przeprowadzić niezbędne prace.

Spłonął dom, ale nie spłonęła w nas nadzieja na to, że sobie z tym poradzimy. Każda okazana życzliwość będzie naszą nadzieją na lepsze jutro. Wsparcie w tej sytuacji znaczy dla nas więcej niż jesteśmy w stanie wyrazić słowami dlatego bardzo dziękujemy za każdy gest dobrej woli w tych trudnych dla nas chwilach – tłumaczy pani Żaneta. Odpowiedzieć na jej apel można na kilka sposobów. Najprościej wpłacić pieniądze na stronie www.zrzutka.pl (hasło: Pożar domu w Dubecznie). Można też gromadzić i przynosić sprzęt gospodarstwa domowego, materiały budowalne itp., albo wspomóc rodzinę pracą fizyczną. Szczegóły należy uzgadniać z panią Żanetą pod numerem 503 995 909. (bm)