Sportowe wątpliwości. Jak je rozstrzygnąć?

„Jakie granie, takie sędziowanie” – to popularne wśród sędziów powiedzenie ma bronić przed krytyką ich pracy. Ale kiedy sędziowanie jest na słabym poziomie, to zawodnicy tracą chęć do grania, a kibice do oglądania spotkań. Pytania o jakość pracy arbitrów pojawiły się m.in. po meczu Saweny Sawin z Sinko Energy Bezek. Oczywiście medal ma zawsze dwie strony.

Jeden z działaczy sportowych z Chełma przesłał nam komentarz prezesa Saweny Sawin Łukasza Dyczkowskiego po meczu klubu z Sinko Energy Bezek.

„Bardzo rzadko zdarza mi się komentować wydarzenia, nawet te, które mnie dotyczą. Tym razem jednak nie sposób przejść obok tego obojętnie. Dziś odbył się mecz Sawena Sawin z K.S. SINKO Energy Bezek (gratuluję gościom zwycięstwa i walki do końca), który przegraliśmy 4:2. I nie będę tu usprawiedliwiał zawodników, którzy w drugiej połowie nie podjęli walki. Ale chcę się skupić na tym, co odbiera im chęć do gry, a mianowicie sędziowaniu. Mam świadomość, że jaka liga, tacy sędziowie. Ale szanowni działacze, czy ci panowie (sędziowie) przechodzą jakiekolwiek szkolenia?

Dziś bardzo dużo pretensji, moim zdaniem słusznych, do sędziów miały obie drużyny (no chyba, że goście nie zgadzają się z tą opinią). Przecież sędziowie takim podejściem do swoich obowiązków odbierają chęć do gry tym bardzo często młodym zawodnikom wchodzącym do seniorskiej piłki.

Borykamy się z brakiem zawodników do gry, a jeszcze odbiera im się przyjemność z gry przez takie sędziowanie. Może czas, żeby działacze Lubelskiego Związku Piłki Nożnej czy też jego chełmskiego oddziału coś z tym zrobili? Chyba, że wszystkim pasuje taki stan rzeczy? (z rozmów z działaczami i zawodnikami można wywnioskować, że zgadzamy się w tej kwestii).

A może ktoś zacznie wyciągać konsekwencje z pracy sędziów tak rygorystycznie, jak wyciąga się od klubów za ich nieprzestrzeganie przepisów?

Czy już na zawsze jesteśmy zdani na rozstrzygnięcia spotkań według uznania sędziów, którzy kompletnie nie mają doświadczenia? (A w mojej ocenie nie mają też znajomości przepisów?)

W ten sposób skutecznie brniemy w głębiny mułu poziomu naszej piłki nożnej, choćby lokalnej. Naprawdę tego chcemy?”.

– Na pewno nie można zarzucić mu wyolbrzymiania problemu, bo to człowiek, który ma obiektywne podejście i widzi problem tam, gdzie faktycznie jest – napisał do redakcji działacz. – Warto zapytać w Chełmskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej o jakość sędziowania. Czy brakuje tam arbitrów, że na mecze wysyłane są składy sędziowskie, bez osoby z większym doświadczeniem, który miałby oko na to co dzieje się na boisku.

Co tak wzburzyło kibiców i zawodników Saweny? Kontrowersyjne decyzje m.in. o wyrzuceniu zawodnika, który miał pretensje za żółtą kartkę, gwizdanie fauli po sugestiach i krzykach piłkarzy. To tylko podgrzało atmosferę meczu, który od początku zapowiadał się na zacięty.

Trudno komentować pracę arbitrów w meczu, którego się nie widziało, ale o problemie braku obsady w Chełmie mówią sami działacze.

Jarosław Marciniak, przewodniczący kolegium sędziów w ChOZPN, mówi, że na tle innych okręgów w województwie lubelskim w Chełmie i tak nie jest źle.

– Jesteśmy w stanie wysłać komplet sędziów na każdy mecz w okręgu chełmskim i dodatkowych pięciu-sześciu sędziów do obsadzenia rozgrywek w A-klasie czy okręgówce lubelskiej. W sumie w naszym okręgu mamy stu pięciu czynnych sędziów, oczywiście nie wszyscy są dyspozycyjni w trakcie każdej kolejki rozgrywek, bo przecież mają prywatne życie, rodziny, pracę itd. i około dwudziestu pięciu jest wtedy urlopowanych. W całym roku kalendarzowym realizujemy około trzynastu szkoleń, a dwa razy do roku odbywają się naprawdę wymagające egzaminy – mówi J. Marciniak.

Przewodniczący kolegium sędziów nie chce odnosić się do spotkania Saweny z Bezkiem, bo go nie widział, ale przyznaje i rozumie, że błędy arbitrów negatywnie wpływają na grę zawodników.

– Robimy wszystko z naszej strony i uczulamy sędziów na te najbardziej krytyczne decyzje, które mogą mieć wpływ na wynik spotkania, jak chociażby czerwone kartki czy spalone, po których padają bramki. Podkreślamy to na każdym szkoleniu – mówi J. Marciniak.

Po tym jak powstała B-klasa, w ChOZPN zapadła decyzja, że będą tam delegowani ci najmłodsi i najmniej doświadczeni sędziowie w wieku 17-22 lat. – Żeby nabierali tam szlifów i doświadczenia boiskowego, bo gdzie indziej mają to robić – tłumaczy J. Marciniak. – I to normalne, że mogą popełniać błędy, tak samo jak każdy z nas, także zawodnicy. Ale medal ma też dwie strony i jak taki młody sędzia pojedzie na mecz i naubliżają mu kibice z piwem, którzy uważają, że znają się lepiej, to też potrafią rezygnować. Młodzi też muszą sędziować i mieć perspektywę awansu. B-klasa ruszyła dopiero w tym roku, więc w wiosennej rundzie będzie już tylko lepiej.

Sytuację poprawiłaby większa liczba obserwatorów (jest ich pięciu), albo nagrywanie spotkań, które można byłoby potem analizować (na to zdecydowały się na razie regularnie trzy kluby). To chyba właśnie kamera w wielu przypadkach pomogłaby rozwiać wątpliwości i kontrowersje. Ale dużo dałoby też wprowadzenie do obsady jednego doświadczonego arbitra, żeby ci młodsi mieli od kogo się uczyć. Warto, aby ChOZPN zwracał uwagę zwłaszcza na trudne mecze, a po tabeli da się zobaczyć, które się na takie zapowiadają. (bf)