Spowiedź niedoszłej ofiary

Były paulin, który po seksskandalu z małoletnimi chłopcami został przeniesiony z Włodawy do Francji, nie jest już kapłanem. Obecnie wiedzie sielskie życie gdzieś w południowo-wschodniej Azji u boku swojego partnera. Nie wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach Paweł M. zrzucił ornat. Na komentarz Jasnej Góry nadal czekamy. Podobnie jak osoba, która ujawniła skłonności byłego duchownego do młodych chłopców.

– Na początku muszę podkreślić, że mnie osobiście Paweł M. nie molestował w świetle prawa – mówi osoba, która umieściła apel o pomoc w odnalezieniu potencjalnych ofiar na fanpage’u włodawskiego serwisu informacyjnego. Autor nie przedstawia się pod prawdziwym nazwiskiem. – To przez małomiasteczkowość i obawę, że nie cała społeczność Włodawy może przyjąć takie rewelacje jako prawdziwe – wyjaśnia. – Wracając do księdza Pawła M. – nie zgwałcił mnie, nie obmacywał w miejscach intymnych. Zamieszczając to ogłoszenie chciałem wywołać jakąś dyskusję. Duża ilość drobnych dowodów, na pozór błahych, przeciwko Pawłowi M. świadczy o tym, że nie zachowywał się on stosownie wobec uczniów Gimnazjum nr 1 we Włodawie.

Wiele osób potwierdza, że dopuszczał się masaży podczas lekcji religii, zapraszał na lody i obiady wybranych chłopców, często woził swoim autem nad Jezioro Białe, podczas grania w piłkę nożną często faulował, ale w taki sposób, aby mieć jak najdłuższy kontakt fizyczny z innym graczem. Dodatkowo opowiadał sprośne rzeczy m.in. o jego wyprawach na plaże nudystów w Chorwacji, a w konfesjonale podczas spowiedzi, przy niedalekiej obecności dziesiątków wiernych, dopytywał się o masturbację. Jednej sytuacji nigdy nie zapomnę. Na pytanie: „Czy ksiądz żałuje, że jest księdzem?” odpowiedział: „Jak na Was patrzę, to tak”. To było śmieszne dla nas jako dzieci, w dorosłym życiu już zdecydowanie mnie to nie bawi. Oczywiście to nie koniec jego sztuczek, mających na celu omotanie młodych chłopców.

Byli zapraszani na byłą plebanię do pokoju. Chciał zaimponować im sprzętem elektronicznym, który na tamte czasy był rzadkością. Około roku 2003 słuch o nim zaginął, wtedy docierały do nas tylko szczątkowe informacje m.in. o ukryciu go we Francji. Cieszę się, że ten apel internetowy został zauważony i dość intensywnie komentowany. Pojawiło się blisko 150 komentarzy, mniej lub bardziej wartościowych merytorycznie. Został poruszony wątek spotkań w szkole z panią dyrektor, pedagogami i rodzicami w jego sprawie, ja tych sytuacji nie pamiętam, ale potwierdziło to kilka osób. Przytoczony został również artykuł z 2004 w „FiM” – „Ojczulek i ojciec”, którego treść poddaje w wątpliwość jego chrześcijańską postawę.

Niestety, jest też udokumentowane, że w 2011 roku na Jasnej Górze prowadził rekolekcje „wielkopostne zamyślenia”, a zdjęcia wskazują, że wśród jego słuchaczy było dużo dzieci. To oznacza, że przez wiele kolejnych lat pełnił posługę duchownego. Jakiś rok temu, podczas włączenia przypadkowo programu o molestowaniu dzieci, pojawił się wątek duchownych. Wówczas przypomniałem sobie naszego nauczyciela religii i tak z ciekawości sprawdziłem jego konto na FB. Na szczęście okazało się, że nie jest już księdzem. Nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi oprócz tego, że jego profil bardzo intensywnie komentuje jeden mężczyzna pochodzenia filipińskiego.

Na wielu jego filmach było pokazane, że są parą. Całowali się i przytulali. Po tygodniu od umieszczenia wpisu Paweł M. się zorientował i wszystkie zostały usunięte z profilu. To, że ten człowiek obecnie jest homoseksualistą w ogóle mi nie przeszkadza – to jego prywatna sprawa. Po prostu rzuca to cień na jego posługę kapłańską w celibacie w poprzednich latach. Mam nadzieję, że jego dawne „grzeszki” w końcu będą dogłębnie zbadane i wyjdą na jaw, a on sam zostanie doprowadzony na przesłuchanie w prokuraturze – dodaje nasz rozmówca.

Z opowieści naszego rozmówcy i faktu, że dzisiaj były paulin jest zwykłym gejem, który wiedzie sielskie życie u boku azjatyckiego przyjaciela wyłania się przerażający obraz. Nietrudno jest sobie wyobrazić, jakie możliwości ma w szkole osoba o homoseksualnej orientacji mająca właściwie nieograniczony dostęp do młodych chłopców. Pomijając już nawet pedofilski aspekt tej sprawy obrzydzeniem napawa fakt, że ksiądz mógł wykorzystywać uczniów do zaspokajania swoich potrzeb. I niczego nie zmienia także to, że wszystko działo się za ich przyzwoleniem. Zastanawiające jest również to, że nikt z jego pracodawców, czy kolegów-nauczycieli nie zauważył niczego zdrożnego w zachowaniu paulina. A może nie chciał zauważyć lub mu na to nie pozwolono. Dzisiaj, gdy Pawła M. we Włodawie nie ma już od 15 lat, zaskakująco dużo osób przypomniało sobie o jego skłonnościach. Czy sytuacja rozwinie się na tyle, by postawić komuś zarzuty, okaże się pewnie już wkrótce.

Tymczasem mamy komentarz siedleckiej kurii w sprawie drugiego księdza, który obecnie jest rezydentem parafii NSJ we Włodawie. – Odnośnie ks. O. nie toczyły się wobec niego postępowania kanoniczne ani państwowe – pisze ks. Jacek Wł. Świątek, rzecznik prasowy Diecezji Siedleckiej. – Zdziwiony jestem pytaniem na ten temat. Mam wrażenie, że wystarczy dzisiaj być tylko księdzem katolickim, by formułowano wobec nas takie pytania. Uprzedzając kolejne zapytania informuję, że wobec mnie też nie są toczone żądne postępowania. Natomiast za jakiekolwiek plotki żaden ksiądz odpowiadać nie może – dodaje Świątek.

Na mapie opublikowanej przez fundację „Nie lękajcie się” Diecezja Siedlecka jest jedną z najmniej zagrożonych pedofilią wśród księży. (bm)

News will be here