Sprzeciw jak musztarda po obiedzie?

Samorządowcy z Sawina są zaskoczeni pozytywną opinią wojewody lubelskiego w sprawie przejścia sołectwa Jagodne do gminy Chełm. Na ostatniej sesji radni podjęli stanowisko w tej sprawie a wójt zapowiada pisanie pisma do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Ale to nie urzędników, tylko mieszkańców wsi należałoby przekonywać do pozostania w gminie.

Sprawa odłączenia sołectwa Jagodne zdominowała ostatnią sesję Rady Gminy Sawin (14 maja). Samorządowcy z Sawina mówili, że pozytywna opinia wojewody w sprawie przejścia wioski do gminy Chełm i zmiana granic administracyjnych samorządów ich zaskoczyła. Ostateczną decyzję ma jeszcze podjąć minister spraw wewnętrznych i administracji, ale jaka może być, skoro przedstawiciel rządu w terenie, czyli wojewoda, zaakceptował wniosek mieszkańców Jagodnego i gminy Chełm?

Przy okazji debaty nad „rozlanym mlekiem” przerzucano się odpowiedzialnością za to, co się stało. Radni rozliczali wójta z tego, co zrobił, a czego nie zrobił dla Jagodnego. A wójt wypomniał radnym, że sprzeciwili się uchwale umożliwiającej rozwój sołectwa.

Radny Łukasz Traczyński mówił, że z zaplanowanego na ten rok harmonogramu prac, w którym znalazły się m.in. remont drogi, budowa wodociągu i przydomowych oczyszczalni ścieków, gmina nie zrealizowała nic. Wójt Dariusz Ćwir tłumaczył, że to była wspólna decyzja rady, aby wstrzymać inwestycje do momentu rozstrzygnięcia kwestii odłączenia sołectwa. Wspominała o tym także radna Maria Kubiak-Skórzewska, która mówiła, że bez jasnego stanowiska czy sołectwo pozostaje, gmina nie może tam inwestować.

Radna mówiła też, że są osoby z Jagodnego, które wcale nie chcą przechodzić do gminy Chełm, bo dla nich będzie trudniej dostać się np. do urzędu gminy w Pokrówce niż w Sawinie, że są też zaopcjowani tutaj do lekarzy rodzinnych.

– Dla nas będzie dużą ujmą, jeżeli oni odejdą – mówiła z kolei Iwona Wołoszkiewicz, przewodnicząca Rady Gminy Sawin. – Rada powinna wyrazić swoje zdanie. Wojewoda powinien mieć świadomość, że zostaliśmy pominięci. Nie wiem, kto zaważył na decyzjach sołectwa. Czy to sam sołtys decyduje, czy faktycznie mieszkańcy Jagodnego? Bo coraz częściej dochodzą głosy, że nie wszyscy są zadowoleni.

Radny Tadeusz Starzyniec przypomniał, że poza obecnym radnym z tego okręgu – Ł. Traczyńskim – w poprzednich kadencjach radni wcale nie podnosili sprawy Jagodnego. A skarga na fatalne drogi we wsi, którą kiedyś złożył sołtys do premiera, gdy wróciła do rady gminy do rozpatrzenia, nawet nie była omawiana na sesji.

– A gdy był uchwalany fundusz sołecki, sołtys w poprzedniej kadencji nawet nie złożył wspólnie z radą sołecką wniosku o jakiekolwiek inwestycje – mówił Starzyniec i dziwił się, skąd ta chęć przejścia do gminy Chełm. – Przecież mieszkańcy Jagodnego mają dostęp do szkół w gminie, urzędu, ośrodków zdrowia. Nie wiem o co chodzi.

Radni większością głosów przyjęli krytyczne stanowisko wobec opinii wojewody lubelskiego. Ale czy to urzędników powinni przekonywać do utrzymania Jagodnego, czy raczej mieszańców miejscowości? Tym bardziej, że uchwała sawińskich radnych z lutego 2020 roku negatywnie opiniująca zmianę granic i odłączenie sołectwa była załącznikiem do wniosku, który właśnie rozpatrywał wojewoda. Teraz miesiąc na decyzję ma minister spraw wewnętrznych i administracji. (bf)

News will be here