Sześć czerwonych kartek!

START KRASNYSTAW – TOMASOVIA TOMASZÓW LUBELSKI 2:0 (1:0)


1:0 – Skiba (11), 2:0 – Ciechan (46).

START: Janiak – Kożuchowski, Saj, Czarniecki, Florek, D. Sołdecki, Denkiewicz, Welman (70 Lenard), Ciechan (82 Knap), Lando, Skiba (55 Kraiko).

– Jak żyję, takiego meczu jeszcze nie widziałem! – mówił po meczu mocno rozzłoszczony trener Startu, Marek Kwiecień. Mimo że jego zespół wygrał, szkoleniowiec gospodarzy miał powody do zdenerwowania. Sędzia główny wykluczył z gry aż trzech jego zawodników. – Wszystkie kartki arbiter pokazał zbyt pochopnie. Od początku rozdawał kartoniki w sytuacjach, w których niejeden sędzia nawet nie pomyślałby o karze indywidualnej – podkreśla Kwiecień, który również ujrzał czerwoną kartkę. Dwa kartoniki tego samego koloru zobaczyli też zawodnicy Tomasovii.

Ci, co niedzielne popołudnie zdecydowali się spędzić na stadionie w Krasnymstawie, nie żałowali. Obejrzeli pełne emocji widowisko, w którym zamiast piłkarzy, w roli głównej wystąpił sędzia. Start szybko wyszedł na prowadzenie. W 11 min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym najwięcej zimnej krwi zachował Dominik Skiba i wykorzystując odrobinę wolnej przestrzeni wpakował piłkę do siatki.

– Do przerwy zasłużenie prowadziliśmy różnicą jednego gola. Mieliśmy jeszcze dwie sytuacje do podwyższenia wyniku, ale Skiba i Jakub Czarniecki ich nie wykorzystali – relacjonuje M. Kwiecień. Już w pierwszych 45 minutach aż czterech graczy Startu dostało żółte kartki.

Po zmianie stron Start bardzo szybko zdobył drugiego gola. Asystował Skiba, a piłkę w siatce umieścił Miłosz Ciechan. – Była 20 sekunda drugiej połowy, zatem bardzo dobrze weszliśmy w tę część spotkania. Mecz mieliśmy pod kontrolą, bo Tomasovia grała prostą piłkę na tzw. „aferę”. Próbowała zaskoczyć nas długimi piłkami, z pominięciem drugiej ligi, kierowanymi na napastników, ale było to bardzo czytelne – opowiada M. Kwiecień.

W 65 min. wydawało się, że sędzia ukarze czerwoną kartką zawodnika Tomasovii, który nieprzepisowo zatrzymał będącego w stuprocentowej sytuacji do zdobycia gola Kryspina Florka. Arbiter nie zauważył faulu, podobnie, jak kilka minut później nie dostrzegł przewinienia na Alibie Lando w polu karnym. Zamiast jedenastki dla gospodarzy, uznał, że Lando próbował wymusić karnego i ukarał go żółtą kartką.

A że skrzydłowy Startu miał na koncie już żółty kartonik, dostał czerwień i musiał opuścić boisko. W 75 min. znów w roli głównej wystąpił sędzia. Podyktował jedenastkę dla gości, uznając, że Piotr Kożuchowski faulował rywala we własnym polu karnym. Goście karnego nie wykorzystali, strzał minął bramkę Krzysztofa Janiaka. – Piotrek zapewniał, że nawet nie dotknął przeciwnika, który sam przewrócił się, ale sędzia był nieugięty. Pokazał „Kożuchowi” drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę – mówi M. Kwiecień.

W 85 min. kolejnym zawodnikiem Startu, którego arbiter wykluczył z gry, był Czarniecki. – Nawet nie wiem, za co była ta kara – podkreśla szkoleniowiec gospodarzy. – Prawdopodobnie nasz zawodnik coś musiał powiedzieć niecenzuralnego. W tej samej sytuacji drugą żółtą kartkę i czerwoną dostał jeden z graczy Tomasovii. Chwilę później znów za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę z boiska wyleciał następny zawodnik gości. To była już szósta czerwona kartka w tym meczu, bo po niewykorzystanym rzucie karnym przez rywala sędzia mnie również ukarał czerwienią. Powiedziałem tylko, że „oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa”, co nie spodobało się głównemu – relacjonuje trener Kwiecień. – Najważniejsze, że wygraliśmy, w dodatku Tomasovię pokonaliśmy w tym sezonie dwukrotnie – dodaje.

W kolejnym meczu Start na wyjeździe zmierzy się z Gromem Różaniec, z którym na jego terenie w dwóch spotkaniach zdobył komplet punktów. – Zagramy na pewno bez Ciechana i Czarnieckiego, a nie wiadomo, co ze Skibą, bo zszedł z boiska z urazem – twierdzi szkoleniowiec Startu. (s)

News will be here