Szumi(a)ł dokoła las…

Wycinka w lesie Borek w Sawinie obok ścieżki edukacyjnej

Rozjeżdżone leśne drogi i wycięte w pień połacie lasu – taki widok czeka na miłośników rekreacji i spacerów w lasach wokół Chełma. To, co dla leśników jest naturalną i zaplanowaną wycinką, dla przeciętnych ludzi wygląda jak katastrofa ekologiczna i niemal grabież lasu.

Gospodarka leśna kłóci się z powszechnie pojętą estetyką. Wycięte połacie drzew w pobliżu popularnych ścieżek spacerowych i rozjeżdżone leśne drogi, po których nie da się przejść, budzą grozę. A właśnie taki widok napotykają teraz miłośnicy rekreacji i spacerów po lesie.

– Wybrałem się na spacer do lasu w Kumowej Dolinie i oniemiałem – mówi nasz Czytelnik. – Drogi leśne są zdewastowane, koleiny na metr, a drzewa wytrzebione na ogromnych połaciach. Jest brzydko i pusto. To wygląda jak grabież. Nie ma szans na bieganie lub jeżdżenie rowerem.

To widok, który można zauważyć nie tylko w Kumowej Dolinie. W lesie Borek w Sawinie wycięto ogromny fragment lasu, przy popularnej ścieżce edukacyjnej.

– Dziwnie to wygląda. Spacerując ścieżką, czyta się ustawione tam tablice o roślinach występujących w lesie, zwierzętach, które można tam spotkać, o warstwowej budowie lasu, a za tablicami zieje pustka wyciętych drzew. Czy w takim miejscu nie można było odpuścić sobie wycinki? – pytają Czytelnicy.

Piotr Kosmala z Chełmskiego Nadleśnictwa przekonuje, że w tych pracach nie ma nic nadzwyczajnego. – Te lasy nie są rezerwatami ani lasami chronionymi, tylko lasami gospodarczymi, które podlegają takim pracom – tłumaczy. – Wycinki prowadzone są na podstawie planu urządzania lasu, zatwierdzonego na 10 lat. Te plany przewidują sposób gospodarowania dla konkretnego rodzaju lasu, klasy drzewostanu i innych czynników.

Lasy w Janowie, Kumowej Dolinie, Borek w Sawinie to lasy gospodarcze. – Las nie jest organizmem stałym. Jego wygląd siłą rzeczy zmienia się na przestrzeni lat, ale trwa to na tyle długo, że ludzie przyzwyczajają się i kojarzą, że zawsze był, więc wycinka budzi ich zdziwienie – mówi P. Kosmala

Leśnicy porównują gospodarkę leśną do prac polowych w rolnictwie. Pola co roku są koszone i orane, a nikogo to nie dziwi. I nikt się nie skarży, że po pięknych połaciach żyta, pszenicy czy kukurydzy pozostaje ściernisko.

– W lesie taki cykl trwa znacznie dłużej, ale co kilkadziesiąt lat, w tym samym miejscu musi zaczynać się od nowa cykl życia lasu – tłumaczy P. Kosmala.

Natomiast leśne drogi, z których można bez ograniczeń korzystać rekreacyjnie, to także przede wszystkim drogi gospodarcze, służące do celów gospodarki leśnej.

– Era małych traktorów i koników już się skończyła. Firmy wjeżdżają dużym i ciężkim sprzętem, po którym zostają koleiny – mówi leśnik. – Równanie dróg teraz, kiedy jest dużo wilgoci i podłoże jest miękkie, mija się z celem. Ale zapewniam, że gdy tylko pogoda będzie dogodna, to drogi leśne zostaną wyrównane i doprowadzone do porządku. Tymczasem zachęcam do korzystania z innych miejsc, których w naszych lasach nie brakuje.

Takim miejscem rekreacji jest np. las Borek w Chełmie. Chociaż nie jest rezerwatem, to nie podlega tradycyjnym wycinkom, tj. zrębom zupełnym. Las służy jako płuca dla miasta i jest miejscem aktywności dla mieszkańców. Przed rokiem mieszkańcy też skarżyli się, że leśnicy zniszczyli drogi w Borku. Ale teren został uprzątnięty, drogi wyrównano i można po nich biegać i jeździć rowerami. (bf)