Bunkry, pola minowe, zasieki, rowy i zapory przeciwczołgowe a nawet zalewowe poldery – tak ma wyglądać pas umocnień wzdłuż naszej wschodniej granicy, który powstanie w ramach programu Tarcza Wschód. Jego budowa ma ruszyć jeszcze w tym roku i zapewne pokrzyżuje szyki ekologom, którzy chcą utworzyć na trójstyku granic Sobiborski Park Narodowy.
„Tarcza Wschód” ma wzmocnić odporność państwa poprzez przygotowanie terenu do obrony i natychmiastowej reakcji: rozwinięcia wojsk, rozwinięcia ugrupowania bojowego i przystąpienia do walki. Przedsięwzięcie ma stanowić główną osłonę wschodniej flanki NATO oraz Unii Europejskiej przed ewentualną agresją ze wschodu. W jej skład ma wchodzić infrastruktura naziemna w postaci pasa umocnień rozciągniętego wzdłuż granicy i wykorzystująca naturalne ukształtowanie terenu. Mowa tu jest o pasach pól minowych, rowach i jeżach przeciwczołgowych, bunkrach i magazynach wojskowych, a także schronach dla miejscowej ludności, które sprawdzą się również w przypadku użycia broni atomowej. Do tego powstanie zaawansowany system obserwacyjny oparty na kamerach, dronach, samolotach bezzałogowych, radarach czy balonach obserwacyjnych. Za pasem umocnień ma powstać system dróg dla zaopatrzenia.
W środę (19 marca) Komisja Europejska opublikowała tzw. białą księgę na temat obronności, czyli plan dozbrojenia Unii Europejskiej, zakładający m.in. 150 mld euro pożyczek na projekty zbrojeniowe. Dokument zawiera osiem kluczowych stref. Są to: obrona powietrzna, systemy artyleryjskie, amunicja i pociski, drony i systemy antydronowe, mobilność wojskowa, wykorzystanie sztucznej inteligencji, strategiczne czynniki wzmacniające zdolności obronne wraz z infrastrukturą krytyczną oraz Tarcza Wschód jako ochrona granicy lądowej UE. Obecnie trwają prace nad ustawą, która ułatwi i przyspieszy realizację budowy pasa umocnień. Premier Donald Tusk zapowiedział, że są to działania priorytetowe, a nowe przepisy mają na celu maksymalne skrócenie postępowań administracyjnych typu wykup ziemi czy realizacja wywłaszczeń.
– Bardzo się cieszę, że Tarcza Wschód wchodzi w finalną fazę – mówi Andrzej Romańczuk, dyrektor lubelskiego ARiMR-u, były starosta włodawski a obecnie społeczny doradca ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza ds. współpracy z samorządem terytorialnym. – Bezpieczeństwo narodowe jest obecnie priorytetem nie tylko Polski, ale całej Unii Europejskiej, szczególnie państw sąsiadujących z Rosją i Białorusią. Tarcza Wschód to ogromna i bardzo złożona inwestycja, która będzie miała istotny wpływ na tereny przygraniczne. Oznaczać będzie przede wszystkim zwiększoną obecność wojska i rozbudowanej infrastruktury mu towarzyszącej. Lokalni mieszkańcy i samorządy doskonale rozumieją, że te wszystkie działania są niezbędne, by odstraszyć ewentualnego agresora od ataku na nasz kraj. Dlatego bardzo liczymy na ścisłą współpracę i zrozumienie. Nowa ustawa jest napisana w taki sposób, by nic nie stanęło na przeszkodzie w budowaniu tego złożonego systemu obrony. Bezpieczeństwo narodowe jest w tych czasach najważniejsze, więc musimy odłożyć na bok sentymenty czy przekonania i pogodzić się z tym, że osiągnięcie tego celu będzie wymagało poświęceń choćby w postaci wycinki drzew czy budowy terenowych zapór albo polderów do gromadzenia wody. Stanowiska premiera, ministra obrony i rządu są w tej kwestii jasne: człowiek jest ważniejszy od przyrody – tłumaczy Romańczuk. Czy jego argumenty trafią do ekologów? Wątpliwe, bo ostatnia wycinka ok. 15-metrowego pasa drzew i zakrzaczeń wzdłuż Bugu pod budowę systemu kamer i czujników spotkała się z ostrą krytyką środowisk powiązanych głównie z lewą stroną polskiej sceny politycznej. Wiele wskazuje na to, że aktywiści znowu podniosą alarm, gdy ruszy budowa Tarczy, szczególnie na odcinku między Orchówkiem (gm. Włodawa) a Zbereżem (gm. Wola Uhruska), gdzie planowany jest Sobiborski Park Narodowy. Czy bezpieczeństwo narodowe wygra z najwyższą formą ochrony przyrody, przekonamy się zapewne już wkrótce. Raczej na pewno budowa Tarczy uporządkuje przygraniczny pas ziemi i oczyści go z pozostałości po tzw. kryzysie granicznym. Mowa o resztkach drutu żyletkowego pozostawionego w Bugu i na jego brzegach czy prowizorycznych budach tworzonych z czego popadnie przez żołnierzy WOT-u, którzy patrolowali ten obszar. (bm, fot. gov.pl)