– Koty grzebią w ziemi i sikają w grządki. Nie po to hodujemy swoje warzywa, żeby koty miały w nich kibel – mówi rozgoryczona mieszkanka osiedla Dyrekcja Dolna. To ciąg dalszy sporu chełmian dotyczącego dokarmiania bezdomnych kotów.

W ubiegłym tygodniu w artykule „Wojna o koty i gołębie” informowaliśmy, że mieszkańcy bloku przy ul. Piotr Skargi domagają się zakazu dokarmiania na osiedlu gołębi i bezpańskich kotów. W tej sprawie zwołali zebranie z przedstawicielami Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt. Emocje sięgały zenitu, ścierały się dwie strony, prezentując swoje racje, ale trudno tu o złoty środek. Po tym artykule do naszej redakcji zadzwoniła kolejna chełmianka, która w pobliżu ul. Piotra Skargi ma ogródek, wchodzący w skład Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Tulipan”.
– Nie wiedziałam o tym zebraniu i w nim nie uczestniczyłam, ale dokarmiane koty i działkowcom utrudniają życie – mówi nasza Czytelniczka. – Grzebią w ziemi i sikają w grządki: w pomidory, ogórki. Dwa krzaki pomidorów już przez ten mocz mi uschły. To okropieństwo, bo po to hodujemy swoje rośliny, żeby ze smakiem je potem zjeść. Wnuczek przychodzi na działkę, żeby prosto z krzaczka pojeść sobie świeże warzywa i owoce, a my tymczasem na naszych działkach mamy koci kibel.
Mariusz Kluziak z Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt mówi, że ostatnio uczestniczył w zebraniu działkowców z ROD „Tulipan”.
– Zaproszono tam przedstawiciela naszego stowarzyszenia w związku ze skargami i przypadkami trucia zwierząt – mówi M. Kluziak. – Wyjaśniałem, jakie grożą za to konsekwencje, ale nikt nie zgłosił żadnego problemu z tym, że koty sikają w grządki. Ręce mi opadają, ponieważ ostatnio słyszymy tylko żądania, że kotów nie powinno być na parkingach, bo chodzą po autach, w piwnicach i na działkach, bo brudzą. U mnie na posesji chodzą koty i moje i sąsiadów, i nie widzę żadnych ich śladów, żadnych szkód, strat. Jak zabronić kotu pójść za właścicielem na działkę? Sedno całej sprawy to systematyczna sterylizacja, ale zorganizowana na racjonalnych warunkach. Możemy pomóc w odławianiu kotów. Każda przerwa w organizacji sterylizacji powoduje gwałtowny przyrost populacji. Do tej pory nasze stowarzyszenie sfinansowało sterlizację około dwustu wolno bytujących kotów, z czego około siedemdziesiąt tych zwierząt adoptowano. Każde zwierzę, które wychodzi od nas do adopcji jest wysterylizowane. (mo)

News will be here