Uciekły przed wojną. Nie mogą wrócić do domu?

Pan Tadeusz z Chełma przyjął pod swój dach trzy uciekające przed wojną Ukrainki – babcię, jej córkę i wnuczkę. – Wjechały do kraju na ukraińskich paszportach, a teraz nie mogą wrócić do swojego kraju, bo brakuje im jakiejś pieczątki w dokumencie – poskarżył się mężczyzna. – To jakieś nieporozumienie – komentuje Elżbieta Bajkiewicz – Kaliszczuk, kierownik biura Konsula Honorowego Ukrainy w Chełmie.

Na początku ubiegłego tygodnia skontaktował się z nami nieco poirytowany mieszkaniec Chełma.

– Od 23 marca pod moim dachem mieszkają trzy Ukrainki, które musiały uciekać przed wojną. Babcia, jej córka i wnuczka. Jakoś sobie radzimy, wspieramy nawzajem, chociaż czasami ciężko się dogadać, bo ja nie zmam ani języka ukraińskiego, ani rosyjskiego, a one nie umieją mówić po polsku – opowiada nam pan Tadeusz. Mężczyzna ma własny dom z przybudówką z oddzielnym wejściem. To tam zamieszkały Ukrainki. Mają tu do własnej dyspozycji kuchnię z pokojem. – 23 marca z kolegą odwiedziłem punkt recepcyjny przy ul. Lwowskiej w Chełmie i tak poznałem panie, które teraz u mnie goszczą – dodaje mężczyzna.

– Bardzo dziękujemy panu Tadeuszowi za okazaną pomoc. Nie wiem, co byśmy bez niego zrobiły – mówi nam łamaną polszczyzną pani Ewgenija, mama 5-letniej Darii i córka Antoniny. Kobiety uciekły przez wojną z Charkowa. – Tam wciąż trwają walki. Nie ma po co i do czego wracać, to za bardzo niebezpieczne – zauważa pan Tadeusz. Ewgenija postanowiła się jednak skontaktować z konsulatem Ukrainy w Polsce, by dowiedzieć się, na jakich zasadach będą mogły wrócić do domu, czy mają wszystkie niezbędne do tego dokumenty. O pomoc w rozmowie poprosiła Tadeusza.

– Jakaś pani powiedziała mi przez telefon, że one muszą mieć nowe, polskie paszporty, że na tych ukraińskich nie wyjadą z Polski – opowiada nam mężczyzna. – Ale aby taki polski paszport otrzymać, w swoich paszportach ukraińskich powinny mieć pieczątkę, kiedy i gdzie wjechały do naszego kraju. A one takich pieczątek nie mają, nikt im ich na przejściu granicznym nie wbił. Byliśmy w siedzibie straży granicznej w Chełmie, by uzyskać taki wpis do ich paszportów, ale usłyszeliśmy, że nie ma takiej możliwości. Koło się zamknęło – mówi pan Tadeusz.

Według mężczyzny sytuacja jest bardzo dziwna. – Wygląda na to, że Ukrainki, które goszczę mogły bez problemu uciec ze swojego kraju przed wojną, ale gdy będą chciały wrócić do swojego domu, to takie łatwe już nie będzie – komentuje.

I Dariusz Sienicki, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Chełmie, i Elżbieta Bajkiewicz-Kaliszczuk, kierownik biura Konsula Honorowego Ukrainy w Chełmie, są zdziwieni opisaną przez nas sytuacją.

– Wygląda na to, że to jakieś nieporozumienie – mówi Bajkiewicz-Kaliszczuk. – Rodzina ta może wrócić do Ukrainy bez problemu na tych paszportach, które posiada. Problem by jednak był, gdyby te panie chciały znów wjechać do Polski. Musiałyby mieć nowe paszporty biometryczne wyrobione już na Ukrainie. Na tych, które dziś posiadają już do naszego kraju nie wjadą – dodaje.

A jak to się stało, że straż graniczna nie wbiła kobietom pieczątek, gdy przekraczały polską granicę? – Musiały ją pokonywać w większej grupie ludzi, wtedy pieczątki nie były wbijane – mówi Dariusz Sienicki. – Nie powinno jednak być problemu z uzyskaniem stosownego wpisu do paszportu, gdyby taki był potrzebny. Trzeba tylko zadzwonić pod odpowiedni numer Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej i umówić się na wizytę – podsumowuje rzecznik NOSG. (kg)

News will be here