
Nie milkną spekulacje po doniesieniach o śmierci Andrzeja I., właściciela lubelskiej firmy E&K, handlującej bronią, która na zlecenie Ministerstwa Zdrowia miała dostarczyć respiratory w okresie pandemii koronawirusa.
O informacje dotyczące śmierci handlarza dopytują już nawet parlamentarzyści.
Według ustaleń policji zgon Andrzeja I. nastąpił 20 czerwca w Tiranie, stolicy Albanii. Informacji tych nie zweryfikowała jednak jeszcze Prokuratura Regionalna w Lublinie, która prowadzi śledztwo w sprawie zakupu respiratorów przez firmę E&K. Może to zrobić po sekcji zwłok Andrzeja I. Ale z nieoficjalnych informacji jakie podała TVN 24 ciało handlarza zostało skremowane. W Internecie pojawiły się komentarze nawet tego typu, że akurat Tirana jest takim miejscem, gdzie akt zgonu można kupić za 100 dolarów, a zwłoki do kremacji również za podobną kwotę. Czy można wiązać te spekulacje z całą sprawą? Czy Andrzej I. żyje gdzieś spokojnie pod zmienionym nazwiskiem?
Posłowie Koalicji Obywatelskiej zwrócili się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro z wnioskiem o ustalenie działań, jakie zostały podjęte po wydaniu listu gończego za handlarzem Andrzejem I. pod koniec marca br. (zniknął z kraju po nagłośnieniu przez Gazetę Wyborczą afery z respiratorami). Poseł Michał Szczerba (KO) wyraził przy tym zdziwienie, że przez ostatni miesiąc państwo polskie nie zauważyło sprawy śmierci Andrzeja I. „albo nie chciało zauważyć”.
Przypomnijmy: do zakupu respiratorów została wybrana firma bez przetargu, która nie miała doświadczenia w zakupach sprzętu medycznego. Transakcję realizowało Ministerstwo Zdrowia. Służby specjalne nie wniosły zastrzeżeń. Dzień po podpisaniu umowy na zakup 1241 respiratorów za kwotę 200 mln zł, firmie E&K wypłacono zaliczkę w wysokości 154 mln.
Andrzej I. nie wywiązał się z kontraktu. Dostarczył tylko niewielką część zamówienia. W dodatku urządzenia w części były wadliwe. W grudniu 2020 r. handlarz bronią ulotnił się z kraju. Śledczym udało się odzyskać tylko część wspomnianej kwoty. (l)