W sercu zawsze jest miejsce na miłość

Połączyła ich prawdziwa, dojrzała miłość. Rozdzieliła śmierć. Nasza wspaniała Czytelniczka, która podzieliła się swoją poruszającą historią i po naszym artykule znalazła miłość, nie żyje. Gdy odchodziła, powiedziała ukochanemu, że chce, aby zaznał jeszcze szczęścia u boku innej kobiety.

Koleje losu pani Marii opisywaliśmy w dwóch artykułach: „Poruszyć strunę w jego sercu” i „Niesłychana historia miłosna”. Wystarczyłoby ich na kilka życiorysów i scenariuszy filmowych. 75-letnia bohaterka naszego artykułu była niezwykle pogodną, otwartą i szczerą osobą, która zakosztowała w swoim życiu zarówno radości, jak i cierpienia. Nieczęsto opisujemy historie miłosne, ale ta była wyjątkowa, bo pani Maria, matka dwanaściorga dzieci była wyjątkową osobą. Pierwszy mąż pani Marii zmarł w tragicznych okolicznościach. Miała wtedy 27 lat i była mamą sześciorga dzieci. Po jakimś czasie ponownie wyszła za mąż i urodziła czworo dzieci.

Jednak jej drogi z drugim mężem rozeszły się, a pani Maria poświęciła się wychowaniu dziesięciorga dzieci. Po jakimś czasie na jej drodze stanął mężczyzna – jak mówiła – o wielkim sercu, którego pokochała i który pomógł jej w wychowaniu dzieci. Cieszyła się bardzo, gdy na świat przyszło kolejnych dwoje pociech. W międzyczasie przezwyciężyła chorobę nowotworową. Wraz ze swoim ukochanym po trzydziestu wspólnie spędzonych latach postanowiła wziąć ślub.

Wybudowali dom, wychowali dzieci, które z czasem się usamodzielniały. Pani Maria cieszyła się życiem, ale wkrótce jej mąż zachorował i zmarł. Bohaterka naszego artykułu czuła się samotna i dlatego postanowiła zamieścić w „Nowym Tygodniu” ogłoszenie matrymonialne. Chciała poznać miłego mężczyznę. Mówiła, że ma ponad 70 lat, ale serce pełne miłości i na miłość wciąż otwarte. Na ogłoszenie odpowiedziało wielu panów, ale tylko jeden ją zauroczył. Pani Maria spotkała się z nim, ale nie poprosiła o numer telefonu. Nie miała z nim kontaktu, a bardzo chciała go jeszcze zobaczyć.

Miała nadzieję, że po naszym artykule, w którym opowiedziała historię swojego życia „miły pan” odezwie się. Stało się jednak inaczej. Latem 2022 r. nasz artykuł o pani Marii przeczytał inny mężczyzna, pan Janusz. Historia bohaterki naszego artykułu urzekła go, więc się z nią skontaktował. Po rozmowie telefonicznej wiedzieli, że muszą się ze sobą zobaczyć. Pan Janusz przyjechał do pani Marii z torebką cukierków, akurat wtedy, gdy odwiedziły ją dzieci. Zarówno one, jak i pani Maria były pod jego wrażeniem. Bohaterka naszego artykułu i pan Janusz przypadli sobie do gustu tak bardzo, że wkrótce stali się parą i zamieszkali ze sobą. Pani Maria opowiadała naszej dziennikarce, że jest bardzo szczęśliwa i nie wiedziała, iż można tak się zakochać w tym wieku.

Przekazywała na pośrednictwem naszego tygodnika słowa otuchy wszystkim samotnym, apelując, aby zawalczyli o swoje szczęście, nie poddawali się w poszukiwaniu miłości, bo na nią nigdy nie jest za późno. Niestety, szczęście pani Marii, choć ogromne, nie trwało długo. Jesienią ubiegłego roku zdiagnozowano u niej nowotwór. Mimo podjętego leczenia, pani Maria zmarła, pozostawiając pogrążonych w żałobie bliskich. Pan Janusz był z nią do samego końca. Przed swoją śmiercią pani Maria podkreślała, że nie chce, aby jej ukochany żył w samotności, ale by zaznał szczęścia u boku innej kobiety. W tej właśnie sprawie skontaktowała się ostatnio z naszą redakcją jedna z córek pani Marii. Mówi, że pan Janusz na zawsze stał się częścią rodziny i może dzięki artykułowi na łamach „Nowego Tygodnia” los się do niego uśmiechnie i pozna kobietę, z którą spędzi szczęśliwie kolejne lata życia.

– Mamie bardzo na tym zależało, aby Janusz po jej śmierci nie żył w samotności – mówi nasza rozmówczyni. – Skoro mama znalazła miłość, dzięki waszemu artykułowi, to może i do Janusza jeszcze uśmiechnie się los?

Pan Janusz to pogodna, otwarta na innych, serdeczna i bezinteresowna osoba. Przyznaje, że ostatnie miesiące były trudne, a pani Marii towarzyszył do ostatnich jej chwil. Mówi, że spędzony z nią czas był wspaniały i minął bardzo szybko. Przyznaje, że cudownie było dzielić codzienność z kochaną osobą, za co jest wdzięczny losowi, ale nie chciałby żyć w pojedynkę.

– Mówiła mi, że ona odejdzie, a ja mam sobie znaleźć kobietę i być szczęśliwy – mówi pan Janusz. – Wiem już, że życie może być piękne, ale szybko mija i dlatego warto dobrze wykorzystać każdą chwilę. Szukam ciepłej, dobrej, dojrzałej kobiety, około siedemdziesięcioletniej, z którą będę mógł spędzić dalsze życie. Może mieć dzieci, wnuki i nie jest ważne, co posiada. Dla mnie majątek to zdrowie.

Czytelniczki, które chciałyby poznać pana Janusza, mieszkańca powiatu włodawskiego, mogą zadzwonić do naszej redakcji, a my przekażemy do niego kontakt. (red)

PS Imię bohaterki artykułu zmienione.

News will be here