Wyborcy pogrozili radnym palcem

To było do przewidzenia. Referenda w sprawie odwołania wójta gminy Sawin Dariusza Ćwira i skrócenia kadencji radnych okazały się nieważne z powodu niskiej frekwencji. Mimo to, wyniki głosowania powinny dać rajcom i wójtowi wiele do myślenia. Ponad 70 procent wyborców opowiedziało się za odwołaniem rady, a blisko 60 proc. za pozbawieniem Ćwira stanowiska wójta.

Uprawnionych do głosowania w obu referendach było 4 461 wyborców. W plebiscycie za odwołaniem wójta oddano 1 064 głosów, z czego 1 053 były ważne. Frekwencja wyniosła 24,16 proc., co oznacza, że głosowanie nie przyniosło skutku oczekiwanego przez jego inicjatorów. Żeby referendum było ważne, musiało wziąć w nim udział 1 580 osób, czyli 30 procent tych, którzy jesienią 2018 roku w wyborach samorządowych uczestniczyli w głosowaniu nad wyborem wójta gminy. W niedzielę 27 czerwca br. za odwołaniem Dariusza Ćwira ze stanowiska włodarza gminy opowiedziało się 620 osób, które przyszły na referendum, czyli 58 proc. Z kolei 433 uznały, że wójt dalej powinien sprawować swój urząd.

Nieważne okazało się też referendum w sprawie skrócenia kadencji rady gminy. Wzięło w nim udział 1 132 osoby, a głosów ważnych oddano 1 109. Wymagana minimalna liczba wyborców z kolei, by referendum mogło być ważne, to 1 583. Za odwołaniem rady gminy opowiedziało się aż 813 wyborców, tj. 71 procent, natomiast 296 osób zagłosowało za tym, by radni dalej sprawowali swoje funkcje.

Przypomnijmy, referendum w sprawie odwołania wójta gminy zostało zwołane z inicjatywy opozycyjnych radnych po tym, jak w ubiegłym roku rada nie udzieliła Dariuszowi Ćwirowi ani wotum zaufania, ani też absolutorium za wykonanie budżetu w 2019 roku. Ich zdaniem, wójt Ćwir nie daje gwarancji rozwoju gminy. Radni zarzucali mu też niegospodarność, mimo iż Regionalna Izba Obrachunkowa badając sprawozdanie finansowe nie doszukała się tego typu uchybień. Z kolei referendum w sprawie skrócenia kadencji rady gminy zostało zwołane z inicjatywy mieszkańców, którzy mieli dość ciągłych kłótni na posiedzeniach komisji i sesjach. Według nich, rada działała na niekorzyść gminy, wprowadzała destrukcję i w żaden sposób nie dążyła do współpracy z wójtem.

– Wyniki referendum, choć nie jest ono ważne, mówią same za siebie – komentuje radny Tadeusz Starzyniec. – Mieszkańcy gminy nie chcą awantur na sesji, mają dosyć bezpodstawnych oskarżeń i ataków pod adresem wójta. Oponenci dostali od wyborców żółtą kartkę. Niewiele brakowało, a rada zostałaby odwołana. Chce tego ponad 70 procent osób, które wzięły udział w referendum. To bardzo dużo. Rozmawiałem z wieloma mieszkańcami, którzy uważają, że po takim wyniku rezygnację ze stanowiska powinna poważnie rozważyć przewodnicząca rady Iwona Wołoszkiewicz. W dużej mierze ponosi winę za bałagan na sesjach, nie panując nad ich przebiegiem. Za jej przyzwoleniem radny Wojciech Adamowicz kilkanaście razy przerywał wypowiedzi innych rajców, doprowadzał do niepotrzebnych konfliktów w trakcie obrad – uważa radny.

Sam Starzyniec nie wierzy w to, że oponenci wójta Ćwira zakopią topór wojenny i zaczną współpracować. – Zamiast prężyć muskuły i wojować, zacznijmy pracować dla dobra gminy. Po ostatniej środowej sesji mam jednak wątpliwości. Radni z opozycji najwyraźniej nie przejęli się liczbą głosów przeciwnych radzie w referendum i zaczęli rozliczać przedreferendalną kampanię. Znów doszło do niepotrzebnych sporów. Apeluję, zakończmy wojenkę, skupmy się na sprawach gminy! W lipcu czeka nas głosowanie nad udzieleniem wójtowi wotum zaufania i absolutorium. Moim zdaniem, opozycja będzie przeciwna, ale obym się mylił – twierdzi Tadeusz Starzyniec.

Wójt Dariusz Ćwir wynik referendum – jak sam mówi – traktuje bardzo poważnie. – Nie po to nas w 2018 roku mieszkańcy wybierali, żebyśmy się ciągle kłócili – mówi. – Od samego początku chcę działać dla dobra tej gminy, realizować inwestycje, ale bez wsparcia ze strony rady pewnych rzeczy nie da się wykonać. Mamy szanse na zewnętrzne dofinansowania, jednak musi być zgoda. Uszanujmy wybór mieszkańców. To referendum było zbędne. Gmina straciła jedynie ponad 20 tys. zł, bo tyle kosztował nas ten plebiscyt – dodaje Ćwir.

Niestety, nie udało się nam porozmawiać z przewodniczącą rady gminy, Iwoną Wołoszkiewicz, mimo że kilka razy próbowaliśmy się do niej dodzwonić. Jej telefon milczał.

Z referendalnej frekwencji bardzo niezadowolony był Andrzej Paszko, sołtys wsi Jagodne, które chce się przyłączyć do gminy Chełm. Skrytykował tych, którzy chcieliby, żeby gmina się rozwijała, były nowe drogi, wodociągi, ale nie skorzystali z okazji, by w tej sprawie coś zmienić. Nie poszli do urn i nie odwołali ani wójta, ani radnych. (s)

News will be here