Zabłysnęła przed kamerą

Erazm Meniów (z lewej) słucha morza interpelacji Elżbiety Wołoszun (w środku).

(15 marca) Nietypowo, bo o godz. 14.00 rozpoczęła się XLIX sesja Rady Miejskiej we Włodawie. Była wyjątkowa pod wieloma względami, ale przede wszystkim pod względem „bicia piany”. Prym wiodła pod tym względem Elżbieta Wołoszun, wprost zarzucając burmistrza interpelacjami. Do historii włodawskiej samorządności przejdzie też zawołanie Mirosławy Dynkiewicz: – Zróbmy przerwę kolacyjną i zamówmy dużą pizzę.

Interpelacje, wnioski i zapytania radnych rozpoczęła Elżbieta Wołoszun. Pobiła chyba wszelkie rekordy, zadając pytania przez ponad pół godziny. Przede wszystkim atakowała – z pasją i poczuciem słuszności – burmistrza. Zaczęła jednak od skandalu, który wywołał kilka dni temu przewodniczący jednej z komisji, zabraniając radnej nagrywania przebiegu obrad. To jeszcze jeden dowód na totalną nieznajomość praw i obowiązków radnych. Jeśli jednak na szkolenie radnych przeznacza się rocznie tysiące złotych, które często bywają niewykorzystane, to takie są efekty. Następnie radna poruszyła kwestie kryteriów naboru do przedszkoli, przyszłości budynku po miejskim gimnazjum, remontów ulic Krzywej i Wiejskiej, braku ławeczek etc. Na koniec mówiła o problemie składu opakowań plastikowych na terenie po byłej mleczarni oraz poruszyła problem łupka. Ten ostatni temat rozgrzał radną i burmistrza do białej gorączki, zwłaszcza przy odpowiedziach. Kolejne niemal pół godziny zajęła wypowiedź Joanny Szczepańskiej, która skupiła się na problemie wycinki drzew, konieczności zachowania zieleni w mieście i pożyteczności gawronów i wron. Z kolei Krzysztof Flis zadał serię pytań stałych, czyli: jak jest z czystością i estetyką w mieście, co z remontami dróg, czy szkoły są przygotowane na klasy ósme, dlaczego wyzbywamy się majątku, czy klub Włodawianka działa, co z oświetleniem ul. Reymonta? Ciekawsze dylematy miał Erazm Meniów, który chciał wiedzieć, co dzieje się z przetargami, dlaczego w konkursie na kulturę fizyczną nie ma piłki nożnej, komu przypadnie majątek po likwidacji PG nr 1, czy będą podwyżki dla pracowników obsługi, ile osób zmarło w mieście z zimna, czy jest pomysł na kaflarnię, co z zadłużeniem mieszkań komunalnych, czy będzie przyłączenie do sieci ciepłowniczej os. Kraszewskiego, na jakim etapie jest plan zagospodarowania przestrzennego, ile miejskich instytucji bezpłatnie korzysta z basenu, jaki jest skutek zmian cen dostaw ciepła? Łucja Pamulska upominała się o obiecaną komunikację miejską, zaś Andrzej Bisko apelował o przywołanie właściciela nieruchomości po byłej firmie Las, by uporządkował teren. Mirosława Dynkiewicz zainteresowała się skutecznością napisanych projektów z zewnętrznym dofinansowaniem, terenem po byłym tartaku, sprawą chodników przy rynku oraz ogólnym stanem estetycznym miasta. Lucjan Gąsiorowski poruszył temat sieci ciepłowniczej i prosił o pomoc mieszkańcom przy wymianie pieców. Marek Flis zapytał o solary, zaś Waldemar Kazuro podziękował za oświetlenie przejść i skrzyżowań. Z kolei Krzysztof Jarząbek milczał jak zaklęty, za co zyskał uznanie wielu.
Radni podjęli kilkanaście uchwał, ws.: wyrażenia zgody na zbycie nieruchomości, przyjęcia obowiązku utrzymania grobów i cmentarzy wojennych, podziału miasta Włodawy na okręgi wyborcze, ustalenia ich granic i numerów oraz liczby radnych wybieranych w każdym okręgu, ustalenia trybu udzielania i rozliczania dotacji dla niepublicznych podmiotów oświatowych. Zapoznali się też ze sprawozdaniami: Straży Miejskiej, MOSiR i WDK.
Odpowiedzi na interpelacje udzielał głównie burmistrz Wiesław Muszyński. Oto kilka z nich – ad nowych cen ciepła – to nie podwyżka, ale regulacja cen wymuszona przez Urząd Regulacji Energetyki; – ad firmy Las – wystosujemy pismo do właściciela nieruchomości; – ad tartaku – był przetarg, ta większa działka (ok. 1 ha) nie znalazła nabywcy, ta mniejsza znalazła; ad komunikacji miejskiej – toczą się rozmowy z przewoźnikiem, jesteśmy na etapie projektu planu ewentualnej linii – firma ma przedstawić swoje plany, wiosną komunikacja ma ruszyć; ad konkursu na piłkę nożną – zostanie ogłoszony po rozmowach z potencjalnymi chętnymi– mamy zaplanowane pieniądze, ale zależne od potrzeb; ad mrozów – nie ma informacji nt. ofiar wyziębniętych, był jeden przypadek nagłego zgonu; ad kaflarni – pomysłów jest dużo, ale najważniejszy dla nas jest rynek czyli zacznijmy od centrum; ad planu zagospodarowania – jesteśmy na etapie studium, będzie niedługo wyłożone, w tym roku to studium powinno być uchwalone.
Najciekawsza dyskusja dotyczyła głośnej sprawy planów zwiezienia do Włodawy przez prywatnego przedsiębiorcę miliona ton łupka. Wyraźnie zdenerwowany burmistrz apelował, by go z tą sprawą nie łączyć. Bo to nie on podjął uchwałę w 2009 r. ws. sprzedaży tej działki oraz nie on sprzedał teren po byłej kopalni dwa lata później. Co do zaś wyrażenia raz przez niego pozytywnej opinii w tej sprawie, to burmistrz podkreślał, że spowodowana była ona ekspertyzą biegłej, że łupek jest absolutnie nieszkodliwy. Burmistrz zastrzegł również, że rozważy drogę sądową, jeśli dalej będą go obwiniać za tzw. „sprawę łupka”. Radna E. Wołoszun, posiłkując się w przerwach radami swojej koleżanki Katarzyny Wojtal, odpierała te argumenty. Jej zdaniem są dostępne w starostwie ekspertyzy zupełnie przeciwstawne, zaś wola większości mieszkańców powinna być dla burmistrza najważniejsza. A ta jednoznacznie jest wyrażana, bo włodawianie łupka nie chcą. Jednocześnie w kuluarach prezes MPGK Hubert Ratkiewicz prowadził ostry spór dotyczący wyznaczenie tzw. strefy pośredniej ochrony wód z K. Wojtal ze społecznego komitetu obrony przed łupkiem. Prezes zasłaniał się kosztami, zaś społeczniczka mówiła o fundamentalnym obowiązku dbania o bezpieczeństwo mieszkańców.
Sesja tak się wydłużała, że dobrze po godz. 18 jedna z radnych zaproponowała… przerwę na kolację i dużą pizzę. Nie wiedzieć, czemu najżarliwszym przeciwnikiem tego pomysłu był przewodniczący rady, skądinąd znany smakosz włoskiego przysmaku. (pk)

News will be here