Zaufać „światłu na ludzkich drogach”

Tematyka wolności stanowi rdzeń i serce chrześcijańskiej nauki o człowieku – mówił abp Stanisław Budzik na rozpoczęcie V Kongresu Kultury Chrześcijańskiej, który od 13 do 16 października odbywał się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II.
Panele dyskusyjne znaczących polskich intelektualistów stanowiły trzon kongresu i toczyły się wokół tematyki wyznaczonej przez tegoroczne hasło: „Wolność ocalona. Chrześcijańskie światło na ludzkich drogach”.
O praktycznym wymiarze ludzkiej wolności, która jest zarazem przywilejem, jak i zadaniem człowieka, mówili między innymi znani intelektualiści, jak prof. Antoni Dudek z WKSW (Warszawa), prof. Andrzej Friszke z PAN, oraz prof. Janusz Wrona z UMCS.

Lubelska wyspa

Panel zatytułowany „Katolicki Uniwersytet Lubelski wyspą wolności” był hołdem wobec roli prywatnego katolickiego uniwersytetu w czasach PRL-u. Zarazem ten właśnie panel wpisywać się miał we właśnie rozpoczynające się obchody stulecia powołania do życia KUL, o czym przypominał podczas kongresu m.in. rektor uczelni ks. prof. Antoni Dębiński.
O tym, że istnienie KUL-u było rzeczywiście zagrożone w czasach PRL-u, uzmysłowił szczególnie prof. A. Dudek. Krytyczny moment nastąpił między 1952 a 1955 r., gdy KUL usiłowano zdegradować. Uchroniła go przed tym odwilż polityczna, która wkrótce nastąpiła. Drugi moment przypadał w końcu lat 60-tych i wiązał się z obchodami 1000-lecia chrztu Polski, rozgłosem, jaki ten fakt uzyskał w kraju i za granicą, umacnianiem się roli Kościoła katolickiego, a tym samym związanej z nim uczelni, jaką był (i jest) KUL.
W późniejszym czasie szczególne wysiłki, aby KUL przetrwał, podejmował jego rektor, o. prof. Mieczysław Krąpiec. Przypominał o tym prof. A. Friszke, odnotowując, że sukces o. Krąpca czy innych rektorów uczelni bywał okupiony koniecznością czasami pójścia na jakiś kompromis z władzą PRL-u. Sytuacja nie była łatwa, ponieważ władza ludowa traktowała KUL jako ciało obce w polskim szkolnictwie, więc na różne sposoby starała się je izolować, trzymać w swego rodzaju getcie. Praktykowane na lubelskiej uczelni metodologia nauki czy wykładana filozofia były odmienne od metodologii czy filozofii (przede wszystkim marksistowskiej), obecnej na innych polskich uczelniach, w tym w tak ważnych dla polski ośrodkach naukowych, jak Kraków czy Warszawa.
Jednak mimo utrudnień to właśnie na KUL-u narodził się drugi obieg wydawniczy – poza kontrolą władzy wydawano czasopisma i książki, które – kształtując ludzi – przyczyniały się do dążenia do wyzwolenia Polski z systemu komunistycznego. I to właśnie w lubelskiej uczelni schronienie znalazło dwoje studentów, wyrzuconych ze studiów na Uniwersytecie Warszawskim po zajściach roku 1968 – przyszłych działaczy opozycji antykomunistycznej, czyli Barbara Toruńczyk oraz Seweryn Blumsztajn.
Mieszkaniec Lublina oraz historyk, prof. Janusz Wrona, również zauważał sytuację zagrożenia istnienia KUL-u , ale też dostrzegał fakt, że KUL władzy był potrzebny. Stanowił ważny dla opinii publicznej na Zachodzie argument za tym, że w socjalistycznej Polsce dzieje się dobrze, aczkolwiek na dłuższą metę niezbyt wygodny, ponieważ studenci m.in. poprzez system kształcenia czy możliwość wyjazdu na stypendium do państw zachodnioeuropejskich byli ludźmi w naturalny sposób bardziej wrażliwymi na zalety życia w kraju w pełni wolnym.

Wolność twórcy

Ograniczenie przez władzę wolności w kulturze przeżył laureat doktoratu honoris causa Krzysztof Penderecki. Podczas swego wykładu w trakcie uroczystości nadania doktorskiego tytułu, jaka miała miejsce w ramach V Kongresu Kultury Chrześcijańskiej, zauważył, że ograniczenia, jakie na kulturę nakładał w latach 50-tych XX w. socrealizmu znowu – choć obecnie delikatnie – próbują dać o sobie znać i dojść do głosu. Ta wygłoszona na marginesie uwaga przez kompozytora, dyrygenta i profesora służyła m.in. podkreśleniu, jak ważna jest dla jakości sztuki wolność twórcy, ale i podkreśleniu, że kultura jest czymś niezwykle w życiu ludzkim ważnym. Zaś jedna z jej dziedzin, czyli muzyka, szczególnie słuchana na żywo, ma niezwykle pozytywną, podstawową wręcz rolę w kształtowaniu człowieka.

Dojrzeć do kultury

Rola kultury, jej pozytywnego wpływu i znaczenia dla ludzkiego życia nie budziły wątpliwości u Jana Pawła II. Na V Kongresie Kultury Chrześcijańskiej przytaczano więc jego słowa ze słynnego listu do artystów. Bardzo mocno słowa o wpływie kultury na życie zabrzmiały w przemówieniu prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka, który cytował uwagi na ten temat Jan Pawła II, zawarte w liście do abp Józefa Życińskiego, gdy ten w 2000 roku przygotowywał I Kongres Kultury Chrześcijańskiej. Do Jana Pawła II odniósł się także obecny na rozpoczęciu Kongresu dr Piotr Dardziński, reprezentujący Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Opowiedział m.in., jak w młodości był początkowo zdziwiony, że Jan Paweł II jako młody Karol Wojtyła występował w 1941 roku w konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym (Kraków) w inscenizacji „Króla Ducha” Juliusza Słowackiego, zamiast walczyć z bronią z niemieckim okupantem. Z czasem obecny wiceminister dojrzał do świadomości, którą miał już młody Wojtyła, że udział w kulturze, a więc rozwijanie swojej osoby przez kontakt z muzyką, sztukami plastycznym, teatrem jest ogromnie ważne dla człowieka. Tym samym dla danego narodu.

Wielowymiarowe pytania

Kluczowy wątek minionego właśnie V Kongresu Kultury Chrześcijańskiej, czyli kwestię wolności, omówił w inauguracyjnym wykładzie włoski kard. Gianfranco Ravasi. Zestawił on pojęcie ludzkiej wolności z pojęciami bożej łaski, oraz zaufania, rozumu, moralności i prawdy.
Natomiast „Kryzys migracyjny w kontekście dialogu międzyreligijnego” z udziałem siostry Małgorzaty Chmielewskiej był tematem ostatniego sobotniego panelu dyskusyjnego. Siostra zauważyła, że Polakom trudno o kryzysie migracyjnym prowadzić dialog, bo obecnie mają problemy z rozmawianiem z szacunkiem i uwagą z własnymi rodakami. Natomiast arcybiskup Wilna abp Gintaras Grusas, podkreślił, że przy dialogu międzyreligijnym trzeba pamiętać, że w każdej religii jest jakieś ziarno prawdy.
Monika Skarżyńska

News will be here