Zmarł do góry nogami

Mieszkaniec gminy Hanna wracał do domu. Po drodze zgubił klucze do furtki, więc postanowił sforsować ogrodzenie górą. Zaczepił jednak paskiem o wystający pręt i zawisł głową w dół. Został znaleziony następnego dnia. Martwy.

65-letni mieszkaniec niewielkiej nadbużańskiej wioski w gminie Hanna wyszedł z domu we wtorek (5 października) do kolegów. Po zakrapianej imprezie wracał wieczorem do domu. Prawdopodobnie był mocno wstawiony i, zanim doszedł do bramy swojego domu, zgubił do niej klucze. Nie mogąc otworzyć furtki, postanowił przejść górą. Zrobił to jednak tak nieszczęśliwie, że zaczepił paskiem od spodni o wystający z ogrodzenia szpikulce. Stracił równowagę i zawisł głową w dół.

Ślady na jego ciele i rany w okolicach pośladków i pleców świadczą o tym, że próbował wyswobodzić się z pułapki. Niestety, walczył na próżno. Następnego dnia, w środę (6 października), jego wiszące na furtce ciało znaleźli członkowie rodziny. Obecny na miejscu prokurator wykluczył udział osób trzecich i przyjął wstępną hipotezę, że doszło do nieszczęśliwego wypadku.

Ciało 65-latka zostało zabezpieczone i przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. Być może biegli wykażą, co było bezpośrednią przyczyną śmierci tego człowieka. Mieszkańcy gminy uważają, że starszy pan albo zmarł udusiwszy się wymiotami, albo nie wytrzymało jego serce. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Parczewie. (bm)

News will be here