Żuk zwyciężył o włos

O wygranej Krzysztofa Żuka (z prawej) zadecydowały zaledwie dwa głosy

Prezydent Lublina, Krzysztof Żuk zaledwie dwoma głosami (402 do 400) pokonał w wyborach na przewodniczącego lubelskiej Platformy Obywatelskiej wicemarszałka województwa, Krzysztofa Grabczuka. Chełmianin, którego bardzo dobry wynik jest dla wielu dużą niespodzianką, zdecydowanie wygrał w terenie, Żuk w Lublinie. Póki co wyniki nie są jeszcze oficjalne i jak dowiedzieliśmy się, wszystko ma ostatecznie zweryfikować partyjna komisja przysłana ze stolicy. Zwolennicy Grabczuka nie wykluczają składania protestów.


Wybory odbywały się w nowej formule. Wyborczy zjazd delegatów zastąpiły wybory bezpośrednie. Na zgłoszonych kandydatów głos mógł oddać, poprzez wrzucenie kartki do urny, każdy członek PO na Lubelszczyźnie, który ma opłacone składki. Uprawnionych do głosowanie było w sumie blisko 900 działaczy. Zdecydowanym faworytem wydawał się Krzysztof Żuk, na którego rzecz z ubiegania się o funkcję przewodniczącego regionalnej PO zrezygnowała posłanka Joanna Mucha. Do głosowania na prezydenta Lublina namawiał również dotychczasowy szef lubelskiej PO, poseł Włodzimierz Karpiński, przekonując, że właśnie takich sprawnych menedżerów potrzebuje Platforma.
Tymczasem Żuk wygrał z Grabczukiem zaledwie 402 do 400, a zadecydowało podliczenie głosów z samego Lublina, gdzie prezydent odrobił straty z terenu, choć wicemarszałek też uszczknął nieco głosów. Tymczasem im dalej od Lublina, to Grabczuk zdecydowanie wygrywał, który w powiatach bialskim i chełmskim zebrał niemal wszystkie głosy. Taki wynik na pewno buduje jego pozycję w partii, której w dwóch ostatnich wyborach samorządowych, dzięki rekordowym własnym wynikom (Grabczuk dwukrotnie dostawał ponad 20 tysięcy głosów, najwięcej ze wszystkich kandydatów w regionie), zapewniał Platformie w trudnym dla niej okręgu dodatkowy mandat w sejmiku województwa.
Wyniki sobotnich wyborów na szefa regionu nie są jeszcze oficjalne. Zwolennicy Grabczuka zapowiadają złożenie protestów, bo, jak twierdzą, nie wszystkim umożliwiono oddanie głosów. – Ja głosowałbym na Grabczuka i znam inne osoby, których również nie dopuszczono do głosowania. Będziemy zaskarżać te wybory! – denerwuje się Piotr Sawicki, były szef PO w powiecie ziemskim, który jednak jeszcze kilka godzin przed głosowaniem zapierał się, że nie weźmie w nim udziału, bo… został skreślony z listy członków partii.
– Jesteśmy partią demokratyczną i wyniki powinny być akceptowane przez wszystkich, niezależnie od tego, z jaką przewagą zostały osiągnięte rozstrzygnięcia – ucina Krzysztof Żuk. Zaznacza jednak, że „bardzo ceni wicemarszałka Grabczuka”, zaś rozkład poparcia zostanie poddany „wnikliwej analizie”. – Pobieżna ocena wskazuje, że wygrałem zdecydowanie w okręgu lubelskim, a mój szanowny kontrkandydat w sąsiednim, a zatem sami członkowie partii wskazali nam zadania do wspólnej realizacji – wypowiada się prezydent Lublina i nowy szef lubelskiej PO w duchu bardzo pojednawczym.
Rywala komplementuje również Krzysztof Grabczuk, który z szerszym komentarzem chce się jedynak wstrzymać do czasu oficjalnego ogłoszenia wyników.
– Dostaliśmy lekcję jedności, z której musimy wyciągnąć wnioski. Zwycięstwo Krzysztofa Żuka tylko dwoma głosami nad Krzysztofem Grabczukiem i fakt, że ten drugi zdecydowanie wygrał wśród członków struktur terenowych Platformy, oznacza, że albo obie te grupy zaczną w końcu współpracować i znajdą jakąś formę kompromisu, albo możemy zapomnieć o dobrym wyniku w przyszłorocznych wyborach samorządowych – komentują wyniki wyborów działacze Platformy.
Również wielu stronników Grabczuka bardzo mocno podkreśla, że uważa Żuka za jedynego możliwego prezydenta Lublina, zaś głosujący na Żuka widzą w Grabczuku kolejnego marszałka województwa. Jeśli jednak emocje wezmą górę i walka wyborcza będzie kontynuowana w drodze wzajemnych oskarżeń o nieprawidłowości i nieczystą grę wybory regionalne w PO wygra ostatecznie… Jarosław Kaczyński. TK

News will be here