Żył nad Bugiem, zginął w Bugu

Przed laty, gdy Bug wylewał, pomagał ludziom przeprawiać się przez rzekę na ląd. Teraz Bug pochłonął i jego. Po trzech dniach od zakończonych poszukiwań ciało byłego sołtysa wioski wypłynęło na powierzchnię wody.

– To był bardzo przyjazny i uczynny człowiek – wspomina Lecha Prucnala wójt gminy Dorohusk, Wojciech Sawa.

Choć wieś od dawna się wyludnia, on został w niej do końca. Ostatni sołtys Kolemczyc (do 2015 roku) wyszedł z domu i nigdy więcej nie powrócił, pochłonęła go woda, głęboka i niebezpieczna.

W piątek (25 października) służby ratunkowe przyjęły zgłoszenie o zaginięciu Prucnala. Rzeczy mężczyzny rodzina znalazła przy brzegu rzeki, z góry założono najgorsze, tym bardziej, że rzeka na tym odcinku jest szczególnie niebezpieczna.

Przez trzy dni, w piątek, sobotę i poniedziałek, strażacy pływali łódką po Bugu, szukając ciała Prucnala. Nic nie znaleźli. Dopiero trzy dni później, w czwartek rano (31 października), syn zaginionego ujawnił zwłoki ojca. Ciało topielca wypłynęło wreszcie na powierzchnię rzeki.

Na miejsce ponownie zjechała straż pożarna (tym razem, by wyciągnąć ciało na brzeg), policja oraz prokurator. Decyzją tego ostatniego zwłoki zostały zabezpieczone do wykonania sekcji. (pc)

News will be here