Bajeczny budżet pana marszałka

1 mld 317 tys. zł dochodów, 1 mld 240 tys. zł wydatków i 77-milionowa nadwyżka. Głosami 18 radnych PiS, przy sprzeciwie 13 radnych opozycji z PSL i PO, Sejmik przyjął projekt budżetu województwa na 2022 rok. Naprawdę, chciałoby się go nazwać jeśli nie przełomowym, to przynajmniej odważnym. Tyle, że wielu wydaje się po prostu nierealnym. W roku zapowiadającym się na jeden z najtrudniejszych w ostatnim czasie dla polskiej gospodarki, Zarząd Województwa umyślił sobie nie tylko zrównoważyć swoje wydatki z dochodami, ale nawet uzyskać nadwyżkę. Ale jak wskazują specjaliści, mając dochody własne zaprojektowane na poziomie ledwie 42,5 proc. wydatków (też zresztą zbyt ambitnie), tego się po prostu nie da zrobić…

Zwłaszcza, że cały ten cud ekonomiczny marszałek Jarosław Stawiarski opiera na założeniu gwałtownego wzrostu dochodów własnych województwa. Dochodów, przypomnijmy pochodzących głównie z udziału w podatku dochodowym. Przede wszystkim tego od osób prawnych, czyli przedsiębiorstw. Owszem zanosi się, że inflacja w przyszłym roku pozostanie na wysokim poziomie, co formalnie zwiększa przychody, ale ręka w górę ci lubelscy biznesmeni, którzy są przekonani, że ich dochody w 2022 tak wzrosną, że i pula podatkowa pozwoli sfinansować marszałkowi jego marzenia. Ktoś, coś?

A propos ktoś – wygląda, że ktoś kazał urzędnikom odpowiedniego departamentu Urzędu Marszałkowskiego napisać projekt budżetu, w którym jakieś bajdurki w rodzaju wyższych opłat za scalanie gruntów – zrekompensują realny spadek dochodu z jedynego poważnego źródła, czyli Unii Europejskiej. A fakty są takie, że rok 2022 pod względem zadań w ramach unijnych będzie mocno regresyjny, na poziomie góra 45 proc. roku ubiegłego.

Ale pewnie marszałek zakłada, że z naddatkiem wszystko pokryje subwencja wyrównawcza, w którą nie wierzą inne samorządy, zakładając znaczne ubytki dochodów z tytułu udziału w podatkach, a której województwo ma otrzymać w przyszłym roku 303,5 mln zł.

Samochody, samoloty, puste kieszenie

To prawda, udało się uzyskać obcięcie wydatków. Brawo. Tylko nie tych, co potrzeba. Wydatki bieżące (czyli faktycznie zwłaszcza koszty administracyjne) – tradycyjnie wzrosną. W dodatku coraz więcej (głupie 500 proc….) pieniędzy chowane jest pod pozycją „Różne rozliczenia”, zgodnie ze starą zasadą budżetowców, że im mniej radni, dziennikarze i opinia publiczna z góry wiedzą jak się będzie naprawdę wydawać kasę – tym lepiej wszyscy śpią.

Wobec tych wszystkich braków i chciejstw można by się oczywiście pastwić, np. że pod pretekstem tak udanego roku urząd chce jeszcze kupić nowe samochody (głupie 400 tys.). Albo że nie ma końca dosypywania pieniędzy do Portu Lotniczego Lublin (znowu ponad 14 milionów). Ale aż głupio takimi detalami zrażać optymistów

Nadwyżka na spłatę długów

Jak zapowiadał na sesji budżetowej marszałek Jarosław Stawiarski, założona w budżecie nadwyżka przeznaczona zostanie na spłatę kredytów i wykup papierów wartościowych zaciągniętych i wyemitowanych w latach ubiegłych, dzięki czemu zadłużenie na koniec przyszłego roku ma spaść do 518 mln zł. Jak podkreśla marszałek będzie tym samym o 200 mln zł mniejszy od tego, z którym na koniec 2018 roku zostawiła województwo koalicja PO-PSL. W zrealizowanie tych założeń, z wyżej wymienionych już względów, nie wierzą radni opozycji, którzy uznali budżet za nierealny po stronie dochodów i niewystraczający po stronie wydatków na inwestycje, w tym drogowe, i ochronę zdrowia.

Przyszłoroczne wydatki inwestycyjne mają wynieść 455 mln zł, z czego 322 mln zł przeznaczone zostanie na remonty i budowę dróg, m.in. nr 835 (Lublin – Grabownica Starzeńska), 833 (Chodel – Kraśnik), 801 (Warszawa – Puławy), 836 (Bychawa – Kębłów), 824 (Żyrzyn – Annopol), 830 (Lublin – Bochotnica), 820 (Sosnowica – Łęczna); budowę obwodnic Dęblina i Nałęczowa.

News will be here