– Kiedy budzę się po piątej rano, to zamiast śpiewu ptaszków słyszę wściekły jazgot kawek i gawronów – żali się naszej redakcji pan Leszek, mieszkaniec bloku przy ul. Reymonta we Włodawie. Faktycznie, ptaki ponownie wróciły do parku miejskiego. Przejść przez park z odkrytą głową mogą tylko najodważniejsi.
Kawki i gawrony we Włodawie były od zawsze i mocno dają się we znaki mieszkańcom. Na skrzydlate sąsiedztwo od wielu lat skarżą się przede wszystkim mieszkańcy bloków położonych w pobliżu parku miejskiego. To właśnie to miejsce szczególnie upodobały sobie gawrony. Z ich powodu przejście przez park staje się coraz bardziej ryzykowne i grozi zabrudzeniem odzieży ptasimi odchodami.
Miasto już kilkakrotnie podejmowało próby przepędzenia ptaków z parku, jednak wszystkie okazywały się nieskuteczne. Nie pomogło strącanie gniazd i montaż urządzeń imitujących odgłosy drapieżników. Na chwilę tylko pomogło zatrudnienie przed kilkoma laty sokolnika. Przy okazji głośno było, że sokół miał tak dość włodawskich gawronów, że uciekł do Poleskiego Parku Narodowego, gdzie go odnaleziono po wielu dniach… (pk)