Tytułowe pytanie wydaje się dziwaczne – czemu miałby chcieć „kimś zostawać”, skoro jest już wojewodą lubelskim, co przecież oficjalnie odpowiada rangą funkcji wiceministra, a dwa – w hierarchii PiS-u takie stanowisko uważa się za bardzo prestiżowe, ważniejsze np. nawet od fotela marszałka województwa (choć to ten drugi dysponuje dużymi pieniędzmi i realną władzą w regionie). Ale…
Otóż w przypadku dr. hab. Przemysława Czarnka obserwatorów lokalnej sceny politycznej coraz bardziej zastanawia jego nadzwyczajna wręcz aktywność rosnąca niemal z tygodnia na tydzień i ogromne „parcie na media”. Co z tego ma być: przyszły prezydent Lublina, marszałek, „frontman” całej partii na Lubelszczyźnie? – pada coraz głośniejsze pytanie.
Pracowite tygodnie
Nawet za czasów bardzo aktywnego wojewody Andrzeja Kurowskiego (SLD) służby prasowe Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego nigdy nie były tak zapracowane, tak bardzo starając się zwrócić uwagę na poczynania swego szefa. Tylko w ciągu kilku dni wojewoda Czarnek zdążył m.in. omówić (zresztą gubiąc się w szczegółach) stan wdrożenia Programu 500+, uczcić rocznicę chrztu Polski, spotkać z piłkarzami Górnika Łęczna, odbyć mini-konwent z kolegami-wojewodami z Kielc i Rzeszowa, przedstawić stan przygotowań do Światowych Dni Młodzieży (odbywających się przecież w Krakowie…), połajać sejmik województwa za przyjęcie stanowiska o respektowaniu nawet niepublikowanych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego i postraszyć, że za podejmowanie działań niezgodnych z prawem sejmik może zostać rozwiązany i wziąć udział w niezliczonej ilości spotkań mniejszej lub większej wagi, ale wszystkich skrupulatnie odnotowanych na zrewitalizowanej stronie internetowej LUW. Jeśli dodamy do tego spotkanie ze studentami, na którym wojewoda – normalnie podkreślający, że jest teoretycznie „tylko urzędnikiem wykonującym zadania rządowe w terenie” – snuł swoje rozważania na tematy polityczne, nie stroniąc od bieżących polemik, a także częstą obecność m.in. w Telewizji Trwam, a nawet lokalnych mediach internetowych, okaże się, że wojewoda Czarnek nie był ostatnio bodaj tylko w naszej lodówce.
Nowa twarz – świeża krew
Oczywiście, tłumaczenie tej nadzwyczajnej aktywności może być proste, wojewoda jest po prostu człowiekiem pracowitym, mocno dekoracyjna w obecnym systemie prawnym funkcja nie daje mu dość spełnienia i satysfakcji, uzyskuje je więc wykraczając poza ramy stanowiska (jak np. podczas sporu o Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, kiedy wojewoda Czarnek zdecydowanie wsparł załogę protestującą przeciw polityce zdrowotnej i personalnej marszałków). Być może mamy też do czynienia z zamysłem polityczno-systemowym. Nie decydując się (póki co) na przyspieszone wybory do sejmików, za to rozważając opcję odebrania samorządom większości kompetencji i przekazania ich na powrót administracji rządowej – PiS stara się przyzwyczaić i oswoić społeczeństwo z myślą, że to wojewoda jednak jest najważniejszy w regionie – skoro tyle robi i wydaje się wszechobecny.
I wreszcie zachodzi możliwość trzecia (nie wykluczająca bynajmniej dwóch pozostałych), że oto w osobie Przemysława Czarnka lubelskie PiS, pozbawione dotąd wyrazistszych osobowości i charyzmatycznych liderów, zyskało wreszcie polityka, którego nie wstyd pokazywać wyborcom. – PiS, nie tylko w Lublinie, to generalnie szara masa bez wyrazu, działacze bezbarwni, nie wywołujący żadnych skojarzeń u wyborców. Wyjątkami są przedstawiciele młodszego pokolenia, jak nowi posłowie Artur Soboń i Sylwester Tułajew, ale oni są jeszcze za młodzi, żeby wysunięto ich do poważniejszych funkcji. A tymczasem w centrali partii wciąż myślą co zrobić, żeby odwojować prezydentury dużych miast, w tym m.in. Lublina. Prezes Kaczyński mówił o tym bardzo wyraźnie, czyniąc lokalnym działaczom przytyk, że nie umieją pokonać Krzysztofa Żuka. Możliwe, że tak intensywne lansowanie wojewody Czarnka to właśnie próba i początek jego przyszłej prezydenckiej kampanii wyborczej, a także test, czy można by go uczynić twarzą PiS w regionie – tłumaczy jeden z członków władz krajowych partii.
Czy wojewoda Czarnek rzuci kiedyś wyzwanie prezydentowi Żukowi? Czy przejmie kompetencje od marszałka Sławomira Sosnowskiego i Sejmiku? A może narazi się wewnątrzpartyjnym konkurentom i wyląduje jednak na bocznym torze, jak wielu przed nim liczących na szybką karierę? – Okaże się z czasem. Czasem, który póki co nadal będzie zapewne wypełniać hiperaktywność włodarza ze Spokojnej.TAK