Cięcia w pośredniaku

O kłopotach urzędu pracy pisaliśmy już we wrześniu minionego roku. Wtedy okazało się, że do zamknięcia budżetu zabraknie placówce 400 tys. zł. Dokładnie tyle trzeba było na pensje dla pracowników za listopad i grudzień. Z kłopotu PUP wyciągnęły starostwo i miasto, które dołożyły do poborów. Ale tegoroczny budżet PUP nie wzrósł i problem płynności finansowej już wisi nad jednostką. W piątek dostaliśmy list od pracownika pośredniaka, który pożalił się, że urząd czekają poważne cięcia. Wynika z niego, że dyrekcja jednostki planuje zmniejszenie liczby etatów albo ograniczanie ich nawet o połowę. Najbardziej poszkodowani mieliby być urzędnicy PUP, którzy nie mają bezpośredniego kontaktu z interesantami. Najmniej mieliby stracić pracownicy działu instrumentów rynku pracy, do którego, zdaniem autora listu, sentyment ma dyrektor urzędu Jolanta Krop, bo w nim pracowała.
– Rzeczywiście mamy kłopoty finansowe i znowu brakuje nam tych 400 tys. zł – mówi Jolanta Krop, dyrektor chełmskiego PUP. – Ale jeśli dojdzie do jakichkolwiek ograniczeń etatu, to obejmą wszystkich pracowników, łącznie ze mną.
W PUP pracuje ponad 70 osób. Kłopoty zaczęły się, gdy skończył się jeden z unijnych projektów realizowany przez jednostkę, z którego finansowanych było aż 11 etatów.
– Mamy poważny problem, bo z jednej strony nie mamy pieniędzy na utrzymanie tylu pracowników a z drugiej nie możemy pozwolić sobie na redukcję zatrudnienia, bo nie bylibyśmy w stanie realizować powierzonych nam zadań – tłumaczy dyrektor Krop.
Pogłoska o tym, że redukcje miałyby ominąć pracowników działu instrumentów rynku pracy, choć nie są prawdziwe, to nie wzięły się z niczego. Ten dział pracuje bezpośrednio przy obsłudze bezrobotnych, wydawaniu zaświadczeń, decyzji, rejestracji. Trudno sobie wyobrazić zmniejszenie obsady. Ale może nie być wyjścia.
– O planowanych działaniach najpierw chciałabym poinformować starostę – mówi dyrektor Krop. – Mamy pewne propozycje i pomysły, które mogą zmniejszyć ten deficyt. Kilka osób planuje przejście na emeryturę, zasiłek wychowawczy, zwolnienie lekarskie. Na szczegóły jeszcze za wcześnie.
– Nie można bez końca dotować tej jednostki, trzeba w końcu wdrożyć działania, które wyprowadzą jej finanse na prostą – uważa Piotr Deniszczuk, starosta chełmski, i dodaje, że innym jednostkom podległym powiatowi przychodzi to łatwiej niż urzędowi pracy.
Do sprawy wrócimy. (bf)