Topielca nie ma, niewybuchu też

Poszukiwania mężczyzny, ktory rzekomo miał topić się w jeziorze trwały przez kilka dni

Wszystko wskazuje na to, że ubiegłotygodniowa akcja poszukiwania topielca w Jeziorze Białym była fałszywym, choć wywołanym najprawdopodobniej, niecelowo, alarmem. W poniedziałek (22 lipca) ratownicy z RWR-u otrzymali kolejną niepotwierdzoną informację o spoczywającym na dnie akwenu niewybuchu, którym okazała się być butelka po napoju.

Ani nurkowie, ani strażacy z OSP Okuninka, którzy do poszukiwań użyli specjalistycznego podwodnego drona, ani też ratownicy z chełmskiego oddziału Ratownictwa Wodnego Rzeczpospolitej, którzy burzyli wodę przy pomocy motorówki nie odnaleźli mężczyzny, który na początku ubiegłego tygodnia był widziany, jak tonie w jeziorze. Kilkudniową akcję przerwano ze względu na niestwierdzenie w wodach jeziora żadnych zwłok. Z kolejnym fałszywym alarmem ratownicy mieli do czynienia w poniedziałek (22 lipca). – Jeden z wczasowiczów pływając na supie zauważył na dnie jeziora przedmiot jego zdaniem przypominający stary pocisk artyleryjski, który spoczywał na głębokości ok. jednego metra – mówi Edward Rojek z RWR-u, szef plaży ratowników w Okunince. – Mężczyzna bał się dotknąć znalezisko wiosłem i poinformował o tym nas. Po udaniu się we wskazany rejon i dokładnym przeczesaniu dna okazało się, że żadnego niebezpieczeństwa wody nie skrywały. Wydobyliśmy jedynie kilka butelek, w tym jedną dużą po napoju, która najprawdopodobniej została wzięta za niewybuch – tłumaczy ratownik. (bm)