Cukiernia Hetman zamknięta

Znany chełmski cukiernik, Wojciech Hetman, zamyka interes przez podwyżki gazu i prądu. – Rachunek za gaz wzrósł mi do 14 tysięcy złotych miesięcznie, a boję się nawet myśleć, ile przyjdzie mi płacić za prąd – mówi załamany. W podobnej, krytycznej wręcz sytuacji jest wielu chełmskich przedsiębiorców.

O tym, że Wojciech Hetman rozważał zakończenie działalności, pisaliśmy w październiku minionego roku. Przedsiębiorca wystawił na sprzedaż kamienicę w centrum miasta, w której od ponad 30 lat prowadził znaną wszystkim cukiernię. Dopóki nie znalazłby chętnego na nieruchomość, cukiernia nadał miała funkcjonować. Niestety, w przedsiębiorcę uderzyła rodzinna tragedia. Sam także podupadł na zdrowiu, a na covid zachorowali jego pracownicy. Przez to cukiernia przez pewien czas była zamknięta. Ale miała wystartować od 1 stycznia br.. – Prosili mnie o to pracownicy i klienci, sam też miałem w końcu zapał i chęć, aby wrócić do pracy, ale gdy dostałem prognozy rachunków, to zwątpiłem – mówi.

Na drzwiach cukierni pojawiła się kartka: „Cukiernia zamknięta ze względu na wysokie podwyżki ceny energii elektrycznej i gazu”. Niektórzy odczytywali informację jak deklarację polityczną i sprzeciw wobec rządzących. Ale sam W. Hetman mówi, że to nie ma nic wspólnego z polityką. – Nie ma w tym ani polityki, ani złośliwości – wyjaśnia. – Dostałem symulację rachunków za gaz, które wzrosły o około 800 procent. Płaciłem do tej pory około 1500 zł miesięcznie, a gdybym nadal prowadził działalność, płaciłbym aż 14 tys. zł. Jeszcze nie dostałem rachunku za prąd, ale boję się myśleć, ile przyjdzie zapłacić. Na kartce na drzwiach powinienem też dopisać, że wzrosły koszty pracownicze. Po prostu nie podołam.

Przy takich cenach, według cukiernika, zwykły pączek musiałby kosztować u niego co najmniej 9-11 zł. – Kto kupi go za taką cenę? – pyta. – Mógłbym oczywiście próbować schodzić z kosztów, stosując gotowe mieszanki. Ale pracuję w zawodzie od 63 lat a własny zakład prowadzę od 33 lat i nigdy nie szedłem na skróty. Robiłem tradycyjnymi technologiami.

Przedsiębiorca nie chce też kombinować na kosztach pracowników, zmieniać im umów na „śmieciówki” czy zatrudniać na cząstki etatów. – Przecież ci ludzie pójdą kiedyś na emeryturę. Co mieliby z takiej pracy? – mówi. – Nie pójdę na takie świństwa. Nie mogę prowadzić zakładu w ten sposób. Jestem rozczarowany tym wszystkim. Liczyłem to wielokrotnie i po prostu nie dam rady.

Decyzja kolegi po fachu nie dziwi innych przedsiębiorców. – Koszty wzrosły dramatycznie – mówi Michał Grela, właściciel cukierni z Chełma. – Na szczęście mam umowę na gaz obowiązującą do końca bieżącego roku, więc na jakiś czas jestem zabezpieczony przez podwyżkami. Ale znajomi i rodzina, którzy takich umów nie podpisywali, są w tragicznej sytuacji.

Według prognoz rachunki za prąd wzrosną przedsiębiorcy trzykrotnie. – Płaciłem do tej pory około 8 tys. zł miesięcznie a będę ponad 20 tys. zł. Do góry poszły rachunki z MPEC za ogrzewanie. Według moich wyliczeń o około 45 proc. W ubiegłym roku płaciłem 2800 zł a teraz do zapłacenia mam 4100 zł – mówi. – To się nie mieści w głowie. Za miesiąc – dwa, gdy przedsiębiorcy zaczną podliczać koszty funkcjonowania, będzie dramat. (bf)

News will be here