– Nasze decyzje nie są popularne, ale konieczne do dalszej działalności szpitala – mówi Teresa Szpilewicz, dyrektor włodawskiego SP ZOZ-u w odpowiedzi na zarzuty czasowego zawieszenia pediatrii oraz położnictwa i neonatologii. – Oddziały te nie funkcjonują ze względu na brak kadry lekarskiej, a nasi polityczni oponenci wykorzystują to do brudnej walki politycznej – uważa starosta Andrzej Romańczuk.
Daleko jak do Włodawy
Włodawa jest najbardziej odosobnionym miastem w Polsce. Od najbliższego miasta – Chełma – dzieli ją ok. 50 kilometrów. Biała Podlaska leży 75 km od niej, a Lublin ok. 90 km. Piszemy o tym nie bez kozery, bo w kontekście włodawskiego SP ZOZ-u wartości te przekładają się na brak specjalistycznej kadry. Lekarzom z większych miast, którzy mogliby pracować we Włodawie, po prostu nie kalkuluje się dojeżdżanie do Miasta Trzech Kultur i nie tylko ze względu na koszty, ale przede wszystkim na czas, który stracą za kierownicą.
– To jest ogromny problem, z którym od lat próbujemy z różnym skutkiem walczyć – przyznaje dyrektor placówki Teresa Szpilewicz. – Dlatego w dużej mierze opieramy się na lekarzach miejscowych. Niestety, tych nie przybywa i jakakolwiek absencja powoduje ogromne problemy w ułożeniu planu pracy danego oddziału. Tak właśnie się stało z panią ordynator pediatrii, która zachorowała i nie wróci do pracy najprawdopodobniej do końca roku.
Zastępstwa nie udało się znaleźć, więc jedyną słuszną decyzją było zawieszenie pracy oddziału, by nie narażać małych pacjentów na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Takie osoby są kierowane głównie do szpitala dziecięcego w Lublinie. Od razu po informacji o długiej absencji pani ordynator zaczęliśmy szukać alternatywnych rozwiązań. Jednym z nich było wydzielenie kilku łóżek dla małych pacjentów na oddziale internistycznym. Otrzymaliśmy na taki ruch zielone światło od Narodowego Funduszu Zdrowia, ale spotkaliśmy się z oporem ze strony personelu medycznego, który nie wyraził zgody na takie rozwiązanie. I nadal mamy sytuację patową – dodaje Szpilewicz.
Szpital jako źródło nacisku
Organem prowadzącym szpital jest Starostwo Powiatowe we Włodawie. Rządzi nim koalicja PSL-SLD z ludowcem Andrzejem Romańczukiem na czele, który od jakiegoś czasu jest atakowany, głównie w mediach społecznościowych, przez swoich politycznych oponentów, którzy zarzucają mu brak działań naprawczych w SP ZOZ-ie. Co ciekawe, nikt nie ma innego pomysłu na, nomen omen, uleczenie włodawskiego szpitala jak tylko pozbycie się dyrektor Teresy Szpilewicz, która dała się poznać jako twardy negocjator i menedżer.
– Największym „grzechem” pani dyrektor jest fakt, że stara się wykorzystać każdą szansę na poprawę kondycji finansowej szpitala – mówi starosta Romańczuk. – Bywa tak, że dzieje się to kosztem pracowników, ale zanim ktokolwiek zacznie krytykować takie rozwiązania, niech zapozna się z wynagrodzeniami, jakie otrzymuje załoga. Gros kosztów funkcjonowania placówki to są właśnie wynagrodzenia. Wiecie Państwo, ile kosztuje godzina pracy jednego lekarza we Włodawie? Jest to od 120 do nawet 250 zł za godzinę, a zatrudniamy 68 lekarzy. Bardzo dobrze zarabiają również pielęgniarki.
Na rękę otrzymują w zależności od wykształcenia i liczby wypracowanych godzin od 5,5 do nawet 9 tys. zł miesięcznie. Proszę mi pokazać zakład pracy na terenie powiatu włodawskiego, którego pracownicy otrzymują lepsze uposażenia. Załoga szpitala doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaki udział w wydatkach ogólnych stanowią koszty osobowe. Orientują się również, że NFZ nie daje szpitalowi tyle pieniędzy, ile potrzebuje do normalnego funkcjonowania.
Dlatego jestem wdzięczny dyrekcji i załodze za to, że gdy jest to tylko możliwe, dokładają wszelkich starań, by nie tylko usprawnić funkcjonowanie placówki, ale też naprawić lata zaniedbań zarówno tych ekonomicznych jak i leczniczych, bo trzeba Państwu wiedzieć, że szpital nie został zadłużony z dnia na dzień. Na minusie był praktycznie od zawsze, a dopiero teraz nasi polityczni przeciwnicy usiłują na wszelkie sposoby wykazać, że problemy zaczęły się dopiero za naszej kadencji. W sposób bardzo istotny nasiliły je decyzje odchodzącego właśnie rządu, który przyznał hojne podwyżki pielęgniarkom, ale już zapomniał o tym, by je sfinansować lub choćby wskazać jego źródło – wyjaśnia starosta.
Primo: dostosować do potrzeb
W tym roku na oddziale dziecięcym leczono 359 pacjentów, co daje średnią 1,3 pacjenta dziennie. Na oddziale ginekologiczno-położniczym statystyki są jeszcze grosze, bo na świat przyszło 61 dzieci. Demografia w powiecie włodawskim jest nieubłagana. Społeczeństwo bardzo szybko się starzeje, a co za tym idzie, przybywa osób wymagających leczenia i profilaktyki pod kątem wieku, dlatego dyrekcja szpitala dostosowuje profil swoich usług do wymagań mieszkańców.
– W naszej poradni mamy specjalistów i nowoczesny sprzęt do wykrywania raka skóry, jelita grubego, a od grudnia otwieramy poradnię żywienia dożylnego i leczenia tlenem w warunkach domowych. Mamy wybitnego urologa, endokrynologa, okulistę dziecięcego, do których czas oczekiwania nie wynosi, jak w innych placówkach kilkanaście miesięcy, ale ok. trzech tygodni. Od roku funkcjonuje u nas profil kardiologiczny w oddziale chorób wewnętrznych. Dzięki takiemu rozwiązaniu pacjenci mają możliwość dostępu do opieki kardiologicznej i wykrywania ewentualnych problemów sercowo-krążeniowych. Zapraszamy pacjentów na zabiegi operacyjnego leczenia zaćmy w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Do niedawna mieszkańcy powiatu byli takich usług pozbawieni, a teraz dostają na miejscu praktycznie kompleksową diagnostykę, a wszystko bez kolejek i bezpłatnie.
Niestety, pomimo optymalizowania kosztów działania i podejmowaniu działań w kierunku zwiększania przychodów, to przy braku dodatkowego finansowania nie przyczynia się do zbilansowania działalności szpitala. Zwiększenie wyceny procedur medycznych od lipca 2022 r. przy jednoczesnym odebraniu współczynników korygujących wzrost wynagrodzeń pielęgniarek, lekarzy, ratowników i wynagrodzeń zasadniczych pozostałego personelu działalności podstawowej jest niewystarczające. Rosnąca inflacja, wzrost stawki WIBOR, od której uzależniona jest obsługa długu oraz podwyżki wynagrodzenia zasadniczego zgodnie z ustawą doprowadziły do konieczności zaciągnięcia w roku 2022 dodatkowej pożyczki w wysokości 6 mln zł.
W latach 2017-2019 szpital musiał zaciągnąć pożyczkę w wysokości 9 mln zł na sfinansowanie podwyżek wynagrodzeń personelu medycznego, wzrostu płacy minimalnej oraz podwyżek dla lekarzy zatrudnionych na umowę o pracę zgodnie z tzw. ustawą lojalkową oraz podwyżek lekarzy zatrudnionych na umowach kontraktowych, których mamy ok. 90%. W roku 2022 koszty osobowe stanowiły już 92% przychodów z realizacji umów zawartych z NFZ, obsługa długu stanowi 7% przychodów, a pozostały 1% przychodów w żaden sposób nie zapewni prawidłowego funkcjonowania zakładu – tłumaczy Szpilewicz.
Niestety, większość mieszkańców powiatu włodawskiego nie rozumie, na czym polega problem trawiący nie tylko szpital włodawski, ale praktycznie każdą „powiatową” lecznicę w kraju. A jest on bardzo złożony i zależny m.in. od ciągle rosnących kosztów funkcjonowania szpitali, których nie jest w stanie pokryć Narodowy Fundusz Zdrowia.
– Na chwilę obecną, mimo kontraktu, NFZ nie wypłacił nam za wykonania ponad 4 mln zł i nie wiadomo, kiedy i czy te pieniądze dostaniemy – przyznaje T. Szpilewicz. Jednym z rozwiązań jest likwidowanie oddziałów przynoszących największe straty, ale to ostateczność. – Mamy nadzieję, że być może nowy rząd zmieni system finansowania przez NFZ. To przyniosłoby ulgę kilkuset placówkom w Polsce. Na razie robimy wszystko, co w naszej mocy, by ograniczać koszty gdzie się tylko da. Wiem, że to nie jest popularne również wśród załogi, ale jeśli chcemy utrzymać zakład pracy, w którym zatrudnienie znajduje ok. 350 osób, to wszyscy musimy się zgodzić na jakieś ustępstwa – dodaje dyrektor. (bm)