Do pustego od ponad roku zabytkowego kiosku na placu Łuczkowskiego w Chełmie niebawem wróci życie. To dzięki Aleksandrze Krawczuk vel Walczuk – warszawiance, która od kilku miesięcy mieszka w Chełmie i chce u nas zostać na zawsze.
Drewniany kiosk stojący na placu Łuczkowskiego to budynek ujęty w Wojewódzkiej Ewidencji Zabytków. Powstał ponoć w 1912 roku, z inicjatywy przybyłego z Rosji żydowskiego kupca Majera Dobkowskiego. Przez lata wielokrotnie zmieniał gospodarzy. Najdłużej mieścił się tu chyba kiosk „Ruchu”, był też sklep z akcesoriami do telefonów, biuro pożyczkowe; swego czasu sprzedawano tu pamiątki, działał tu także salon gier, a ostatnio mieściła się tu kawiarenka, ale dziś to też już przeszłość. Prawie od roku kiosk stoi pusty.
Miasto, które jest jego właścicielem, już kilkukrotnie podejmowało starania, aby znaleźć dla tego miejsca nowego gospodarza. Ogłaszało kolejne przetargi na wynajem, ale mimo atrakcyjnej ceny za mkw. 36 zł netto (kiosk to jedno pomieszczenie o pow. niespełna 7 mkw., wyposażone w instalację elektryczną) chętnych nie było.
Na szczęście ma się to zmienić. Już za kilka tygodni do kiosku wróci życie. To za sprawą Aleksandry Krawczuk vel Walczuk, która chce w nim urządzić galerię swojego malarstwa. Ola jest rodowitą warszawianką, ale kilka miesięcy temu wraz z pochodzącym z Chełma mężem, sprowadziła się do naszego miasta i chcą tu już zostać na stałe. Ola jakiś czas temu postanowiła rozwinąć swój artystyczny talent i pasję do malowania. A że talent jest wysokiej próby ma już na swoim koncie kilka wystaw (m.in. w Galerii Sztuki Van Gogha w Madrycie) i ok. 200 sprzedanych obrazów. Od kwietnia, najpóźniej maja chce je również wystawiać i sprzedawać w kiosku na placu Łuczkowskiego.
O Oli, jej pasji i planach przeczytasz w najbliższym, poniedziałkowym, papierowym wydaniu „Nowego Tygodnia” (w)