Dotacji nie ma, winnych na razie też

Nikt nie poczuwa się do winy za brak – wydawało się już pewnych – 25 mln złotych dotacji na rozbudowę Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Krasnymstawie. Na ostatniej sesji radni powiatowi obwiniali szpital, a jego dyrektor zrzucał odpowiedzialność na system informatyczny urzędu wojewódzkiego. W tej sytuacji starostwo przeprowadzi wewnętrzny audyt, który ma ustalić winnych.

Zakład Opiekuńczo-Leczniczy w Krasnymstawie został otwarty przed dwoma laty w przebudowanym budynku „starego szpitala”. Powiat krasnostawski dostał na ten cel 9 mln zł dotacji z budżetu państwa. Jak bardzo był potrzebny, najlepiej świadczy fakt, że wszystkie 55 łóżek szybko zostało zajętych, a na miejsce w placówce czeka obecnie blisko 80 pacjentów. SP ZOZ w Krasnymstawie, pod który podlega ZOL, w listopadzie ubiegłego roku złożył, w odpowiedzi na ogłoszony przez Ministerstwo Zdrowia konkurs „Rozwój opieki długoterminowej poprzez modernizację infrastruktury podmiotów leczniczych na poziomie powiatowym”, wniosek o przyznanie 25 mln zł dotacji na rozbudowę Zakładu o dodatkowe 65 łóżek.

Już w styczniu, przed formalnym ogłoszeniem wyników naboru, starosta Janusz Szpak zapowiadał, że dotacja jest niemal pewna. Tymczasem na ogłoszonej 28 lutego liście projektów, które zostały wybrane do realizacji, ZOL-u w Krasnymstawie zabrakło. Wniosek, choć faktycznie uzyskał aż 62 punkty, co powinno uplasować go wysoko na liście do dofinansowania, znalazł się na liście wniosków odrzuconych ze względów formalnych.

Kto zawinił? Po Krasnymstawie krążą pogłoski, że wynajęta przez SP ZOZ w Krasnymstawie do przygotowania i złożenia wniosku zewnętrza firma, nie dostarczyła w terminie wszystkich załączników, bo jeden z pracowników szpitala, odpowiadający za kontakty z tą firmą, zamiast przypilnować terminów, wziął wolne i pojechał na zagraniczne wakacje.

Starosta Szpak tym zarzutom zaprzeczał. – Dokumenty aplikacyjne zostały złożone w terminie – zapewniał nas przed dwoma tygodniami starosta. – Po uzyskaniu informacji o odrzuceniu wniosku z powodów formalnych, zwołałem w trybie pilnym posiedzenie zarządu powiatu celem uzyskania wyjaśnień, od dyrektora SP ZOZ, jako jednostki w pełni odpowiedzialnej za przygotowanie i złożenie tego wniosku, przyczyn tego stanu rzeczy – dodawał Szpak. Zarząd wyjaśnień jednak nie uzyskał.

Sprawa pogrzebanej dotacji stanęła na sesji rady powiatu w czwartek, 27 marca. Marek Piwko, przewodniczący rady powiatu, przekonywał, że wina stoi tylko i wyłącznie po stronie pracowników SP ZOZ. Piwko stwierdził, że wniosek o dofinansowanie rozbudowy ZOL otrzymał ocenę negatywną, bo znaleziono w nim aż 25 błędy.

– Jakie to błędy? Czy skomplikowane? Otóż nie, to na przykład brak podpisów na wniosku osoby upoważnionej, trzy różne daty rozpoczęcia inwestycji, brak podpisanych sprawozdań finansowych, brak dołączonych skanów certyfikatów ISO – wyliczał podczas obrad przewodniczący. Piwko zaznaczył, że w ponownie złożonym wniosku część błędów rzeczywiście poprawiono, ale wciąż zostało ich osiem. – Czy te, o których mówiłem zostały poprawione? Nie – przekonywał radny. Piwko zwrócił też uwagę na fakt, że dokument zwany Oceną Celowości Inwestycji, składany wraz z wnioskiem o dotację, złożono po wyznaczonym terminie.

– Jak to się stało? SP ZOZ złożył wniosek 30 października 2024 roku. Dzień później wniosek zmienił w systemie status na zwrócony i nikt w szpitalu się nim nie zajął przez dwa tygodnie więc wniosek zmienił status na „minął termin nadesłania – pozostawiony bez rozpatrzenia”. Ktoś w SP ZOZ w końcu się zorientował i próbował przywrócić termin uzupełnienia braków formalnych. Jak już wiadomo było, że nic się nie da zrobić, złożony został kolejny wniosek w dniu 25 listopada 2024 roku, ale już za późno – kontynuował Piwko. Według przewodniczącego rady powiatu to, że wniosek przepadł to w stu procentach wina SP ZOZ.

– To nie elektronika, ale czynnik ludzki zawiódł. Dlaczego mimo zatrudnienia firmy zewnętrznej, pełnomocnika ds. pozyskiwania środków zewnętrznych i rozwoju, wniosek miał aż 25 błędów, potem 8, niespójność danych między SP ZOZ, a firmą zewnętrzną. Czy w ogóle ktoś nad tym panował i to koordynował? Przeglądając materiały z tego konkursu można zauważyć chaos, ignorowanie terminów, bardzo dużą ilość błędów, niezgodność między dokumentami. Dlaczego tak się stało? – pytał Piwko.

Andrzej Jarzębowski, dyrektor krasnostawskiego szpitala, swoją odpowiedź na zarzuty przewodniczącego rozpoczął od stwierdzenia, że SP ZOZ ma spore doświadczenie w ubieganiu się o pieniądze z zewnątrz i dotychczas robił to skutecznie. Owszem we wniosku były błędy, ale szybko je poprawiono i ostatecznie uzyskał on sporo punktów, był wysoko w rankingu i przepadł z przyczyn formalnych, a nie merytorycznych.

Ponadto, według Jarzębowskiego, stało się tak nie z winy szpitala, a systemu informatycznego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, poprzez który szpital składał dokumenty. Dyrektor SP ZOZ przekonywał na sesji, że to przez jakiś błąd techniczny, czy awarię systemu, dokument nie został po stronie urzędu wojewódzkiego zarejestrowany na czas. Widząc, co się dzieje złożono drugi, ale było za późno.

– Będziemy się na pewno odwoływać od decyzji o odrzuceniu naszego wniosku o dotację na rozbudowę ZOL – zapewniał Jarzębowski. – Według nas to z przyczyn technicznych nie wszystko dotarło na czas do urzędu – dodał.

Dyrektor podkreślał też, że żadne urlopy pracowników szpitala, zajmujących się sporządzeniem wniosku, nie miały wpływu na ciągłość pracy SP ZOZ w tym temacie. Gdy nie było jednego pracownika w jego obowiązkach zastępował go po prostu ktoś inny. Nie wszystkich radnych przekonały jego tłumaczenia. Stanisław Repeć złożył formalny wniosek o przeprowadzenie kontroli całego procesu przez komisję rewizyjną rady powiatu. Ostatecznie uznano jednak, że nie ma takiej potrzeby, a audyt w tej sprawie przeprowadzą pracownicy starostwa. Do tematu z pewnością wrócimy. (kg)