Tylu wypadków w ciągu kilku godzin, co w ubiegły piątek, lubelska drogówka i straż nie odnotowały już dawno. Do najgroźniejszego doszło w samo południe na al. Witosa. Jadąca od Świdnika kobieta straciła na łuku jezdni panowanie nad volkswagenem, auto wpadło w poślizg, przecięło pas zieleni i uderzyło w jadącego w przeciwnym kierunku jeepa. 5 osób zostało rannych, w tym dwoje dzieci.

– Świadkiem zdarzenia był asp. sztab. Przemysław Kanty – strażak z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Nr 4 w Lublinie, który natychmiast rozpoczął akcję ratunkową. W związku z zanikiem funkcji życiowych u zakleszczonej we wraku auta dziewczynki, asp. sztab. Przemysław Kanty wspólnie z innym świadkiem wypadku ewakuował z wraku samochodu poszkodowaną i rozpoczął przeprowadzanie resuscytacji krążeniowo-oddechowej – mówi st. kpt. Andrzej Szacoń, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.

W trakcie tej dramatycznej akcji na miejsce dojechali ratownicy pogotowia i straży, którzy kontynuowali reanimację rannej dziewczynki. Po kilkudziesięciu minutach udało się przywrócić funkcje życiowe u dziecka. – W sumie z powodu poniesionych obrażeń w wyniku tego zdarzenia drogowego pięć osób zostało przetransportowanych do szpitali. Działania ratownicze trwały półtorej godziny. Na miejscu pracowała ekipa dochodzeniowa, ustalająca okoliczności i przyczyny zdarzenia – informuje komisarz Anna Kamola z Komendy Wojewódzkiej Policji.

Jedna z najbardziej ruchliwych w Lublinie dróg była długo zablokowana. Pojazdy kierowano objazdami. Południowo-wschodnia część miasta była zakorkowana jeszcze wiele godzin. To już któraś z rzędu tragedia na tym, cieszącym się złą sławą łuku jezdni. Nawet po małym deszczu, i to nie przy jakichś nadmiernych prędkościach, auta wpadają tam w poślizg. Czasami wystarczy chwila nieuwagi. Wielu kierowców lubelskich uważa, że w tym miejscu droga jest jakoś źle wyprofilowana. To był najgroźniejszy wypadek, ale od czwartku drogówka, straż i pogotowie uwijały się jak w ukropie.

– Niewątpliwie intensywne opady deszczu, występujące w ostatnich dniach wpłynęły na wzrost liczby kolizji i wypadków drogowych. Od czwartkowego poranka strażacy z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie wyjeżdżali do trzynastu zdarzeń na drogach – podsumowuje st. kpt. Andrzej Szacoń.

Piątkowy poranek był najgorszy. Sygnały o kolejnych groźnych zdarzeniach napływały z różnych części miasta. Na al. Smorawińskiego dostawczak uderzył w skodę, zatrzymującą się przed przejściem dla pieszych. Na al. Sikorskiego kierowca renault wjechał w inne auta, też zatrzymujące się, żeby przepuścić przechodzących przez jezdnię. Na ul. Gęsiej zderzyły się dwa auta. Na Krężnickiej renault uderzył w drzewo. W Radawcu ford i renault w rowie, kierowca drugiego auta zbiegł. Na wyjeździe z Lublina do Bychawy ford wjechał w peugeota. A potem zgłoszenia o drobniejszych i poważniejszych kolizjach szły w dziesiątki.(l)

News will be here