Dwa krwawe ataki amstaffów

O dwóch atakach agresywnych amstaffów w Lublinie usłyszała ostatnio cała Polska.

5 psów tej groźnej rasy rozszarpało w Elizówce małego maltańczyka. A przy ul. Żeglarskiej amstaff skoczył na starszą panią, niosącą na rękach małą suczkę. Wyrwał ją właścicielce i zagryzł na jej oczach.

O obu zdarzeniach poinformowali członkowie facebookowej społeczności Spottedlublin. Ich relacje i zdjęcia podchwyciła ogólnopolska prasa. W Elizówce, w miniony poniedziałek, 7 czerwca, kobieta spacerująca ze swoim małym pieskiem, zauważyła wybiegające z jednej z klatek schodowych 4 amstaffy. Chcąc chronić swojego maltańczyka, chwyciła go na ręce. – „Jeden z amstaffów skoczył na nią i wyrwał jej z rąk psa, raniąc ją w nogi. Pozostałe psy wspólnie rzuciły się na maltańczyka rozrywając go na strzępy.

Opiekun psów złapał jednego z nich i zaciągnął go do mieszkania. W tym czasie piąty pies wyskoczył z okna mieszkania na pierwszym piętrze, łamiąc sobie przy tym łapę i dołączył do szarpania maltańczyka. Psy podczas całej sytuacji wykazywały zadowolenie, machając ogonami oraz ciesząc się z tego. Opiekun zdołał odciągnąć amstaffy od zabawy martwym ciałem maltańczyka” – czytamy w relacji Spottedlublin.

Wezwano policję. Opiekun agresywnych psów został zatrzymany. Okazało się, że amstaffy nie mają aktualnych badań oraz szczepień. Mieszkańcy twierdzili, że prowadzi on nielegalną hodowlę, psy miały być bite, zostawiane na parę dni same w domu. Czy to prawda, dowiemy się, kiedy policjanci zakończą postępowanie. Wiadomo już, że 33-letni opiekun psów został aresztowany, bo miał do odbycia karę 180 dni pozbawienia wolności za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwości. Świadków zirytował fakt, że właściciel amstaffów mało obeszło to, co się stało.

Z podobną obojętnością miała przyjąć atak amstaffa inna właścicielka, której pies zaatakował przy ul. Żeglarskiej starszą panią i jej suczkę. O sprawie poinformowała Spotted Lublin wnuczka kobiety, której agresywny amstaff zagryzł psa.

– „ Sytuacja miała miejsce po godz. 16 na ul. Nałkowskich w okolicy przystanku autobusowego Żeglarska 02 w Lublinie. Pies mojej babci był na smyczy, a właścicielka amstaffa rzuciła mu jedzenie, co jej pies zrozumiał jako atak. Amstaff rzucił się na pieska mojej babci. Niestety, maltańczyk nie przeżył. Właściciele amstaffa mieli ubaw i grozili świadkom, którzy stanęli w obronie mojej babci, że ten pies może zrobić to samo z nimi” – pisze wnuczka właścicielki zagryzionego psa.

Policja prowadzi postępowanie również w tej sprawie.

Kynolodzy badający zachowania zwierząt, twierdzą, że amstaffy mogą być łagodne jak baranki, wymagają natomiast dużo cierpliwości i stanowczego wychowania.
(l)

News will be here