Afera wokół ekspresowych dyplomów MBA, pozwalających partyjnym działaczom zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, budzi poruszenie także w Chełmie. W internecie pojawiły się nazwiska miejskich radnych i urzędników, którzy robili dyplomy na kontrowersyjnej uczelni. Większość, z którymi rozmawialiśmy, przeszła normalny tryb nauki i zapewnia, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
MBA, czyli Master of Business Administration, to studia podyplomowe przygotowujące kadrę menedżerską. Od kilku lat ich ukończenie uprawnia do zasiadania w radach nadzorczych spółek komunalnych i spółek Skarbu Państwa. Wcześniej, aby otrzymać funkcję członka rady, należało zdać bardzo wymagający, państwowy egzamin.
Studia sygnowane znakiem MBA prowadziły kiedyś renomowane uczelnie. Nauka wymagała poświęcenia, znajomości języka obcego, były kosztowne, ale ich ukończenie w realny sposób pomagało w karierze zawodowej. Dzisiaj MBA robi większość wyższych uczelni, także tych prywatnych. Poziom odbiega od pierwowzoru. Czesne jest bardziej przystępne, a można dostać dofinansowanie do nauki (czasami sponsoruje je pracodawca, czasami urząd pracy lub PFRON). Przez to przybywa chętnych do studiowania. Teraz okazało się, że dochodzi także do nadużyć przy zdobywaniu wykształcenia.
Tak było w przypadku warszawskiego Collegium Humanum. Przed tygodniem prokuratura zatrzymała siedem osób związanych z tą uczelnią (w tym jej rektora), którym zarzuca wystawianie dokumentów potwierdzających ukończenie studiów podyplomowych w zamian za korzyści majątkowe i osobiste. Według mediów na uczelni miał kwitnąć handel dyplomami MBA. Dziennikarze podali listę nazwisk partyjnych działaczy związanych z PiS, którzy zasiadali w radach nadzorczych państwowych firm, a ukończyli studia w ekspresowym tempie, bo w zaledwie 3 miesiące. Wśród nich jest m.in. Ryszard Madziar, kandydat na posła z okręgu chełmskiego, obecnie pełnomocnik PiS na powiat chełmski. Ale podobno rekordziści potrafili zdobyć dyplom w jeszcze krótszym czasie.
Nie brakuje osób związanych z chełmskim samorządem, które również mogą się pochwalić dyplomem MBA. Traf chciał, że niektórzy z nich skończyli studia właśnie na kontrowersyjnej uczelni. Więc na lokalnych stronach w internecie podawane są ich nazwiska. Specjalnie po to, żeby dostali rykoszetem przy okazji afery? Nasi lokalni absolwenci nie mają sobie nic do zarzucenia.
– Nie można mierzyć wszystkich jedną miarą – mówi Ewa Jaszczuk, radna do sejmiku województwa lubelskiego. – To, co wyszło na jaw, to naganne i żenujące praktyki, które powinny wyjaśniać odpowiednie służby. Ale moja nauka trwała rok, musiałam jeździć na wykłady i ćwiczenia, zdawać normalne egzaminy. Poza tym sama nigdy nie zasiadałam w radach nadzorczych, a MBA ukończyłam dla siebie, a zdecydowałam się dzięki temu, że pojawiła się okazja dofinansowania nauki z urzędu pracy.
Z podobnej skorzystał w tym samym czasie współpracownik Ewy Jaszczuk – Maciej Cieślak, wiceprezes Chełmskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. MBA na Collegium Humanum ukończyła także miejska radna Edyta Rożek. Ona również zapewnia, że trwały tyle, ile powinny, czyli dwa semestry. – Rozpoczęłam je jeszcze przed pandemią, zajęcia odbywały się w Warszawie i Lublinie, a potem cześć odbywała się on-line – mówi. – Wbrew pozorom to nie były wcale łatwe studia i jestem dumna, że udało mi się je ukończyć. Nie robiłam ich po to, żeby zasiadać w radach nadzorczych.
Podobnie mówi Artur Juszczak, prezes Chełmskiego Parku Wodnego. – Egzamin był bardzo trudny, a studia wymagające. Jeździliśmy regularnie na zjazdy. Mieliśmy zajęcia praktyczne i teoretyczne. W naszej grupie nie było nikogo, kto przeszedłby przez te studia szybciej niż w rok. To krzywdzące, że wszystkich wrzuca się do jednego worka – mówi Juszczak.
Wśród osób, które ukończyły MBA na Collegium Humanum, jest więcej chełmian – miejskich urzędników, pracowników jednostek podległych miastu. Po aferze Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego będzie weryfikować ekspresowo zdobyte dyplomy. I nie wyklucza ich unieważnienia. (bf)