Kandydatka z bagażem… długów

Zwiastun programu telewizyjnego "Komornicy", zdjęcie ilustracyjne

Dobrzy ludzie nie doprowadzają do niewypłacalności swoich kontrahentów przez niewypełnianie umów. Dobrzy ludzie nie żerują na ludzkim zaufaniu – podkreśla wierzyciel firmy kandydatki na wójta gminy Chełm Katarzyny Lewandowskiej. Ona sama nie chciała ustosunkować się do zarzutów dotyczących nieuregulowanych zobowiązań, spraw sądowych i postępowań komorniczych. Napisała oświadczenie i uznała sprawę za zamkniętą. Brak słów.

– Ich dług wobec mnie spisałem już dawno na straty. Z pomocą rodziny i znajomych udało się uratować płynność finansową firmy. Nikt jednak nie zwróci mi zdrowia i wielu nieprzespanych nocy – mówi były kontrahent firmy kandydatki na wójta gminy Chełm Katarzyny Lewandowskiej i jej męża. – Postanowiłem powiedzieć o tym głośno, w poczuciu obowiązku i chęci zapewnienia choć minimum sprawiedliwości.

Wierzyciel jednej ze spółek Lewandowskich przedstawia bulwersujące informacje o kandydatce na wójta gminy Chełm. Opowiada o długach względem niego i innych wierzycieli, urzędów, dostawców, podwykonawców etc. – To żerowanie na zaufaniu ludzi. Prowadzone przez nich biznesy opierały się na wyłudzaniu pieniędzy i niedotrzymywaniu umów. Od lat mają problemy z długami, w kwotach rzędu setek tysięcy złotych. Są one niemożliwe do egzekucji. Toczyły się dziesiątki spraw w sądach. Komornicy sądowi ustawiali się w kolejkach. Długi są nieściągalne. Wierzycielom, do których należę, grają na nosie, śmieją się prosto w twarz – grzmi mężczyzna, który mówi, że nie wyobraża sobie, by osoba z takim „bagażem” ubiegała się o pełnienie jakiejkolwiek funkcji publicznej.

Nasz rozmówca przysłał nam również link do jednego z odcinków serialu dokumentalnego „Komornicy”, który pokazuje egzekucję komorniczą przeprowadzoną w mieszkaniu małżeństwa dzisiejszej kandydatki.

– Chowają głowę w piasek i udają, że ich w ogóle nie ma. Nie ma problemu. Od 2013 roku podejmowałem próby porozumienia się z dłużnikami. Wszystkie były bezskuteczne – mówi na nagraniu komornik z Krasnegostawu, którego dłużnicy „skutecznie unikali” przez prawie 2 lata.

Słychać, jak mąż dzisiejszej kandydatki na wójta mówi o długu opiewającym na ponad pół miliona złotych, choć „od pewnej kwoty już nie liczy”, a ona sama stwierdza, że nie jest w stanie określić swoich zobowiązań. Komornik natomiast dziwi się, że dłużnicy z „bardzo trudną sytuacją majątkową” mają tak ładnie wyposażone mieszkanie. Ostatecznie lokum zostało zajęte.

Katarzyna Lewandowska zapytana przez nas, czy ona albo członkowie jej najbliższej rodziny uczestniczyli w postępowaniach sądowych dotyczących oszustw finansowych, czy mają nieuregulowane zobowiązania względem wierzycieli oraz jaka jest łączna kwota długu i ile spraw znalazło swój finał w sądzie i jak skomentuje udział w programie „Komornicy”, nie chciała odpowiedzieć. Zamiast konkretnie odnieść się do pytań i sprawy, stwierdziła, że „wyciąganie tak starych rzeczy” jest przykładem bycia „zwykłą hieną i politycznego upodlenia”. Wystosowała oświadczenie, w którym napisała m.in., że w związku pojawiającymi się nieprawdziwymi informacjami chciałaby oświadczyć, że ona sama nigdy nie była osobą skazaną (o mężu nie wspomniała), ani nie była uczestnikiem żadnego postępowania karnego (przedstawiła zaświadczenie o niekaralności swoje i męża przy czym zaświadczenie o niekaralności dostaje również osoba karana w przypadku zatarcia skazania, co następuje zwykle po pięciu latach od zakończenia wyroku), a jako powód „trudności finansowych” podała „walkę o życie jedynego dziecka”, uznając „temat za zamknięty” (pełne oświadczenie zamieszczone jest na str. 9).

Temat trudno jednak uznać za zamknięty. Wyborcy mają prawo wiedzieć, kto ubiega się o najważniejsze funkcje publiczne, czy daje rękojmię właściwego ich wypełniania, a my mamy obowiązek wyjaśniania pojawiających się w tym kontekście wątpliwości. Tutaj nam wątpliwości raczej nie udało się wyjaśnić… (pc)

 

News will be here