Tomasz Kazimierczak wygrał konkurs na stanowisko dyrektora chełmskiego pogotowia. Zarząd Województwa powierzył mu obowiązki na kolejne sześć lat. Jego start budził wśród działaczy PO mieszane odczucia. Dogadał się z koalicją?
Komisja konkursowa rozstrzygnęła konkurs a w miniony wtorek (24 września) zarząd województwa lubelskiego powołał na stanowiska dyrektora Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie Tomasza Kazimierczaka. Pokonał on w konkursie dwóch pracowników stacji: Ryszarda Sobola i Jarosława Szuberta. Sam start Kazimierczaka w konkursie i przewidywana wygrana była odbierana przez kolegów dyrektora z Platformy Obywatelskiej bardzo dwuznacznie. Dlaczego?
Kazimierczak, radny rady miasta Chełm i członek zarządu chełmskiej Platformy Obywatelskiej, był dyrektorem Stacji przez sześć lat, gdy w województwie lubelskim rządziła PO i PSL. Na początku 2018 roku, gdy skończyła mu się kadencja, niespodziewanie przegrał w konkursie na stanowisko szefa pogotowia. Jego miejsce zajęła nieznana w chełmskim środowisku Katarzyna Hapońska-Gajewska (kojarzona z PSL) a sam Kazimierczak trafił do warsztatu SRM do Włodawy.
Podobno wszystko przez zgrzyty w koalicji PO i PSL. Banicja dyrektora nie trwała długo. Hapońska-Gajewska po kilku tygodniach w SRM została przeniesiona do departamentu zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie, a jej stanowisko „zwrócono” Kazimierczakowi. Ale też nie na długo. Do kolejnej roszady doszło po zmianie władzy w województwie. PiS przywrócił poprzedni stan: Hapońska-Gajewska wróciła do pogotowia, a były dyrektor do warsztatu stacji do Włodawy. Znowu nie na długo. Szefowa pogotowia dostała podobno propozycję „nie do odrzucenia” i objęła funkcję prezesa chylącego się ku upadkowi Przedsiębiorstwa Usług Mieszkaniowych.
A radny Kazimierczak najpierw został pełniącym obowiązki szefa Stacji, a od minionego wtorku jej pełnoprawnym dyrektorem. Pisaliśmy już o tym, że jego koledzy z partii z zaskoczeniem patrzyli na ten „romans” z nowymi władzami. Tym bardziej, że PiS pozbywał się dotąd z urzędu i podległych jednostek wszystkich ludzi kojarzonych z poprzednia władzą. Komentowano, że PiS w ten sposób sprytnie uderza przed samymi wyborami w chełmską Platformę Obywatelską i jej kandydata do sejmu, Krzysztofa Grabczuka, bo Kazimierczak to jego człowiek. A złośliwi wprost mówili, że dla zachowania intratnego stanowiska dyrektor dogadał się z PiS i szybko odwdzięczy się głosowaniami w radzie miasta.
Sam Kazimierczak od początku zapowiadał, że w konkursie wystartuje i nie zastanawia się, jak to zostanie odebrane przez innych. – Uważam, że dobrze wykonywałem swoją pracę, a w swoim politycznym życiu na chwilę obecną żadnych zmian nie przewiduję – mówił nam wówczas i przekonywał, że nie widzi związku między objęciem przez niego stanowiska dyrektora Stacji a osłabianiem Platformy. – Praca jest pracą. A działalność poza to indywidualna sprawa każdego.