Burmistrz Izbicy Jerzy Lewczuk chce sprzedać magazyny i teren dawnej Klinkierni. Znajdują się w niej odpady niewiadomego pochodzenia, które wielu mieszkańcom spędzają sen z powiek, ale jak pokazały wyniki badań, powodów do obaw, że odpady zagrażają zdrowiu i życiu ludzi, nie ma.
Klinkiernia w Izbicy została oddana do użytku w 1928 roku. W najlepszych latach zatrudniała ponad 250 osób. Na początku lat 90. ubiegłego wieku nieruchomość od państwa przejął samorząd, a ponieważ zakład nie był modernizowany ani dostosowywany do zmieniających się standardów, a gminy Izbica nie było stać na kosztowną inwestycję, klinkiernia zaprzestała produkcji.
W latach 90. ówczesne władze gminy Izbica wydzierżawiły zakład krakowskiej spółce „Klinkmar”. Dysponując całym obiektem, dzierżawca zgromadził w budynku magazynu gliny mnóstwo niebezpiecznych odpadów. Pomimo ciążącego na spółce wyroku sądu nakazującego ich usunięcie i przywrócenie terenu obiektu do stanu pierwotnego, do dziś nic nie zrobiono i problem pozostał nierozwiązany.
Burmistrz miasta i gminy Izbica, Jerzy Lewczuk podkreśla, że mieszkańcy widzieli, iż do hali magazynu w latach 90. były przywożone różnego rodzaju odpady i choć w tamtym czasie informowano odpowiednie władze wojewódzkie oraz powiatowe, nikt właściwie nie zareagował. Mieszkańcy, chcąc zapobiec zagrożeniu, zawiązali Społeczny Komitet Ochrony Środowiska, który na własny koszt zlecił przeprowadzenie badań próby pyłów składowanych w magazynie Klinkierni.
Ze względu na ograniczone możliwości finansowe mieszkańców, zakres badań został zawężony do niezbędnego minimum. Z opracowanej wówczas ekspertyzy wynikało znaczne przekroczenie wartości w glebach w Polsce, tj. cynku ośmiokrotnie i miedzi aż 78 razy. Pobrane wtedy próbki pyłów, charakteryzowały się intensywnym duszącym odorem. Wstępne badania prowadziły do wniosku, że materiał nie jest bezpieczny dla środowiska i człowieka. W 2000 roku dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie stwierdził, że wyciągi z próbek gruntów z magazynów Klinkierni wykazały obecność metali ciężkich i cyjanków.
Działania Społecznego Komitetu Ochrony Środowiska w Izbicy spowodowały, że gmina zerwała umowę dzierżawy ze spółką „Klinkmar”. Ówczesny wójt gminy Karol Babiarz cofnął decyzję w sprawie wyrażenia zgody na czasowe gromadzenie odpadów innych niż niebezpieczne.
Sprawa trafiła do sądu, który we wrześniu 2002 r. zobowiązał krakowską spółkę do przywrócenia stanu poprzedniego magazynu, poprzez rozbiórkę wykonanej tam betonowej posadzki oraz podłoża z mieszanką cementu i znajdujących się pod nią odpadów. „Klinkmar” jedynie rozebrał posadzkę i zaprzestał wykonywania wszelkich robót. – W konsekwencji zgromadzone w magazynie odpady zostały odkryte. Mają bezpośredni kontakt z powietrzem i dodatkowo są zalewane przez wody opadowe.
W hali magazynu gliny w dalszym ciągu zalegają olbrzymie ilości niebezpiecznych odpadów, mogących zagrażać zdrowiu i życiu mieszkańców. W 2005 roku starosta krasnostawski wydał decyzję w sprawie pozwolenia na rozbiórkę magazynu, lecz do dziś nikt jej nie wykonał. Co bardzo ważne, w jego pobliżu znajduje się ujęcie wody pitnej, a w bliskim sąsiedztwie jest zlokalizowane Przedszkole Samorządowe. Są też bloki i domy jednorodzinne.
Wywóz i utylizacja odpadów kilka lat temu zostały oszacowane na prawie 5 mln zł. Burmistrz Izbicy Jerzy Lewczuk szukał możliwości pozyskania funduszy na oczyszczenie magazynów, ale nie jest to takie proste. – Na nasze zlecenie zostały wykonane kolejne badania i okazuje się, że zgromadzone w magazynie odpady nie zagrażają ani zdrowiu, ani życiu ludzi – mówi Lewczuk. – Byłem mocno zaskoczony tym faktem, bo zupełnie wyniki badań sprzed ponad 20 lat mówią co innego.
Burmistrz w dalszym ciągu będzie szukał możliwości pozyskania pieniędzy na utylizację odpadów. – Chcemy wystąpić z wnioskiem do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – podkreśla. – Jednocześnie zleciliśmy opracowanie operatu szacunkowego. Magazyny i teren klinkierni zamierzamy wystawić na sprzedaż. Po cichu liczę, że znajdzie się inwestor – dodaje J. Lewczuk. (d)