Krasnostawianin w Kole Fortuny

Pochodzi z Chełma, mieszka w Krasnymstawie, jego pasją jest piłka nożna, na co dzień broni barw drużyny Orła Srebrzyszcze, która gra w chełmskiej lidze okręgowej. Tomasz Wikło był bohaterem jednego z ostatnich odcinków popularnego teleturnieju „Koło Fortuny”, emitowanego w Telewizji Polskiej.

Tomasz Wikło jest bramkarzem Orła Srebrzyszcze grającego w chełmskiej lidze okręgowej. Dorastał na osiedlu Zachód w Chełmie, gdzie bywa regularnie odwiedzając rodziców. Od jakiegoś czasu mieszka jednak w Krasnymstawie, pracuje w jednej z prywatnych firm jako handlowiec. I właśnie, jako „handlowiec z Krasnegostawu” Wikło został przedstawiony w popularnym teleturnieju telewizyjnym „Koło Fortuny”, od jakiegoś czasu prowadzonym przez piosenkarza Norbiego.

– Razem z żoną wiele razy oglądaliśmy Koło Fortuny i przed telewizorem odgadywaliśmy hasła. Całkiem nieźle nam szło i pewnego razu Magda mówi, że może ja bym wziął udział w tej zabawie. Pomyślałem, czemu nie – opowiada Nowemu Tygodniowi Tomasz Wikło.

Tomek wypełnił formularz zgłoszeniowy i wysłał go to TVP. A wszystko działo się w sierpniu 2020 r. – Mijały tygodnie, nikt nie odpowiadał, myślałem, że nic z tego nie będzie. Nagle w listopadzie ubiegłego roku przyszło zaproszenie na udział w castingu. Tego samego miesiąca byłem w Warszawie. Casting polegał na odgadnięciu 20 haseł i na nagraniu krótkiego wystąpienia przed kamerą. Trzeba się było przedstawić, powiedzieć, czym się zajmuję i interesuję – opowiada Tomek.

Minęły kolejne tygodnie. W połowie lutego 2021 r. Wikło otrzymał zaproszenia na nagranie programu. – Odbyło się ono 22 lutego. Odcinek wyemitowano w telewizji w ostatni czwartek, czyli trzy miesiące później – dowiadujemy się. – Nie powiem, był lekki stres. Studio, w którym powstaje Koło Fortuny jest ogromne, wszędzie są kamery, po sali biegają makijażystki, reżyser programu. Jeszcze przed nagraniem pokazywano nam, jak kręcić kołem, w którą kamerę patrzeć. To było naprawdę ciekawe przeżycie – dowiadujemy się.

Tomek Wikło znakomicie kręcił kołem i wygrał aż trzy rundy z pięciu. Z kwotą 3 850 zł wszedł do finału! Niestety, tam przytrafiło mu się coś, co zdarza się niezwykle rzadko. – Nie trafiłem w haśle finałowym żadnej ze swoich liter, mimo że miałem dodatkowy bonus polegający na podaniu jeszcze jednej spółgłoski. Oglądałem wiele razy Koło Fortuny i nie pamiętam takiej sytuacji. Miałem pecha, doszedł stres no i nie zgadłem tego hasła – opowiada Tomek.

Hasło finałowe brzmiało „Pole do popisu”. Krasnostawianin przypuszczał, że pierwsze słowo to „pole”, ale było za mało czasu, żeby podać całe hasło. Gdyby Tomek je odgadł, wygrałby dodatkowo 10 tys. zł. – To jeszcze kwota do przeżycia – śmieje się nasz rozmówca. – Po odjęciu podatku od mojej wygranej zostanie jakieś 3,5 tys. zł. Za chwilę wakacje, więc te pieniądze na pewno się przydadzą – dodaje.

Już po nagraniu programu Tomek mógł zrobić sobie zdjęcie z prowadzącymi – Norbim i Izabelą Krzan. – To bardzo mili i normalni ludzie, fajnie było ich poznać – podsumowuje Tomek. (kg)

News will be here