Łatanie chirurgii

Bardzo niepokojące wieści z chełmskiego szpitala. Covid-19 rozłożył, i to dosłownie, chirurgię. Z pracy odszedł szef oddziału Andrzej Olejowski. A część lekarzy, która przeszła koronawirusa, nie jest w stanie pracować. Dyrekcja staje na głowie, żeby poskładać dyżury. Bo bez chirurgów szpital nie może funkcjonować.


Przez koronawirusa nie brakuje kłopotów w pracy szpitala i a pacjenci mają szereg uciążliwości w dostępie do specjalistów. Teraz doszedł kolejny, jeszcze poważniejszy problem. Wali się oddział chirurgiczny, bez którego żadna lecznica nie jest w stanie prawidłowo funkcjonować. I nie chodzi tylko o planowe zabiegi, które prowadzą chirurdzy na salach operacyjnych, ale o nagłą pomoc, m.in. w szpitalnym oddziale ratunkowym, na którym jest najwięcej urazów wymagających pomocy chirurgicznej.

Koronawirus dosłownie zdziesiątkował kadrę oddziału. Covid-19 przechorowali niemal wszyscy lekarze, łącznie z szefem oddziału Andrzejem Olejowskim. Niestety, choroba poważnie odbiła się na ich zdrowiu. Doktor Olejowski zrezygnował z pracy nie tylko w szpitalu, ale podobno całkowicie zawiesił swoją aktywność medyczną. Obowiązki kierownika oddziału powierzono Tomaszowi Pikule, który jest już w wieku emerytalnym.

– Niestety, koronawirus poważnie dał się we znaki naszym doktorom, z których większość ma już swoje lata i nie jest w stanie wrócić do normalnej pracy – przyznaje Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. medycznych w chełmskim szpitalu.

Emeryci, którzy pracują jeszcze na kontraktach, nie chcą brać dyżurów. – Dlatego, że przechorowali Covid i nie dadzą rady stać po 5-6 godzin przy stole operacyjnym – mówi L. Litwin. – Szukamy specjalistów na potęgę. Rozmawiałem z kilkudziesięcioma lekarzami i jest problem, żeby ściągnąć kogoś do pracy.

Problem wcale nie leży w pieniądzach, a wynika z dziury międzypokoleniowej. Starszej kadry nie ma kto zastąpić. – Sytuacja na rynku lekarzy chirurgów jest tragiczna – mówi dyrektor Litwin. – Wystarczy zobaczyć ile jest wolnych miejsc specjalizacyjnych. Młodzi nie garną się do tej specjalizacji, bo jest trudna, wymagająca i mocno niewdzięczna.

A lekarze rezydenci, którzy pracują na chirurgii w Chełmie, przebąkują podobno, że zaraz po zrobieniu specjalizacji wyjadą stąd w Polskę. – I tak przez to, że robią specjalizację w Lublinie, to mniej dyżurują u na nas na oddziale, więc już musimy radzić sobie z osłabioną kadrą – mówi dyrektor. – Mam nadzieję, że do końca marca uda się ten problem rozwiązać.

Aby utrzymać dwa zespoły operacyjne i zabezpieczyć szpitalny oddział ratunkowy, potrzeba około dziesięciu lekarzy. (bf)

News will be here