Lepiej niż przed wojną?

Mieli problemy i bali się o przyszłość swoich firm a teraz mają roboty po uszy. Agencje celne i firmy kooperujące z Ukrainą znowu nie mogą narzekać na brak pracy. A kolejki do granicy momentami sięgają wielu kilometrów. Niektórzy mówią, że jest lepiej niż przed wojną.

Gdy w lutym wybuchła wojna na Ukrainie, chełmscy przedsiębiorcy, którzy żyli z granicy, z dnia na dzień zostali bez dochodów. Stanęły agencje celne i firmy przeładunkowe. Zamarł handel przy granicy i funkcjonujące na przejściu w Dorohusku sklepiki, bary i punkty ksero. – Pandemia mocno w nas uderzyła, ale to był spadek obrotów i mieliśmy pieniądze na życie i prowadzenie działalności. Ale teraz z dnia na dzień straciliśmy wszystkie przychody – mówili.

Wojna dobiła ich całkowicie. – Nie mam złotówki przychodu. Grosza wpływu na pokrycie kosztów wynajmu pomieszczeń. Działam już tylko charytatywnie na rzecz uchodźców. Nie wiem, co będzie z moją firmą – mówił właściciel jednej z firm.

W największych agencjach celnych pracownikom wręczano wypowiedzenia. Ale wszyscy mieli nadzieję, że granica nie zostanie dla handlu zamknięta. Chociaż wcale się na to nie zanosiło. Pracownicy Agencji MS Logistic mówili, że przychodzą jeszcze do firmy, ale nie mają żadnego zajęcia. – Wszystko stanęło, nie ma ruchu – skarżyli się i zastanawiali czy mają szukać już innego miejsca pracy.

Po kilkunastu tygodniach ruch zaczął wracać. – Problem był ogromny przez pierwsze 2-3 miesiące, ale teraz można powiedzieć, że wróciło to do normy – mówi Magdalena Lenart, prezes Agencji Celnej UKR-POL z Chełma.

Podobnie twierdzi Lilianna Dochojda, kierownik w Agencji Celnej „Sukces”. Niektóre firmy mają teraz nawet więcej pracy niż przed wojną, gdyż Ukraina zawieszała cła na część produktów, przez co mocno wzrósł ich import. (bf)

News will be here