Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Chełmie jednak nie będzie miało nowego prezesa? Katarzyna Hapońska-Gajewska najpierw złożyła rezygnację, ale później ją wycofała. Mówiło się, że nowym szefem spółki ma być osoba z zewnątrz. Ale zatrudnianie ludzi spoza Chełma, zwłaszcza tzw. „spadochroniarzy” związanych z PiS, zaczyna kłuć mieszkańców w oczy.
Katarzyna Hapońska-Gajewska została prezesem MPEC w 2023 roku, gdy poprzedni prezes Sławomir Zawiślak odszedł do Agencji Rozwoju Przemysłu. Nową funkcję łączyła z kierowaniem drugą miejską spółką, tj. Przedsiębiorstwem Usług Mieszkaniowych. Dwa tygodnie temu pisaliśmy, że prezes złożyła rezygnację z kierowania miejską ciepłownią. Mówiło się, że robi komuś miejsce. I wydawało się, że do MPEC wróci S. Zawiślak, który stracił pracę w ARP. Były prezes, który był też dyrektorem ds. obsługi klienta, ma bezpłatny urlop do końca br.
Tydzień temu miała się zebrać Rada Nadzorcza MPEC, żeby powołać nowego prezesa. Tak oficjalnie zapowiadali miejscy urzędnicy. Mówiło się, że stanowisko miało przypaść komuś spoza Chełma, związanemu z PiS. Ale nowego prezesa nie powołano. Teraz urząd tłumaczy, że K. Hapońska-Gajewska wycofała rezygnację i na razie nadal będzie pełnić funkcję prezesa spółki. Podobno kandydat, któremu prezydent zaproponował stanowisko, jednak odmówił. Ale niektórzy komentują, że nie powołano nowej osoby, żeby nie drażnić mieszkańców, którym coraz mniej podoba się, że w Chełmie stanowiska znajdują wszelacy „spadochroniarze” z PiS. (reb)