Mniej ciągnie do sutanny

Kiedyś mówiło się, że ziemia chełmska jest „obfita w powołania”. Teraz jednak w lubelskim seminarium jest czterech alumnów z Chełma. – W tym roku będziemy mieli czterech nowych księży, a dwa lata temu było ich dziesięciu.

W ostatnich latach widać spadek liczby kandydatów na księży. Kilkanaście lat temu w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Lublinie kształciło się grubo ponad stu kleryków, pięć lat temu było ich 57 (w tym pięciu z Chełma, siedmiu z powiatów chełmskiego i krasnostawskiego). Jeden z przedstawicieli lubelskiego seminarium mówił wtedy, że ziemia chełmska zawsze była „obfita w powołania”. Dwa lata temu w seminarium uczyło się 43 alumnów (wśród nich 4 pochodzących z Chełma), czyli trzykrotnie mniej niż jeszcze kilkanaście lat temu. Jak informuje ks. Zdzisław Szostak, wicerektor MSD Lublin, obecnie jest 36 alumnów dla archidiecezji lubelskiej i 13 grekokatolików. Alumnów z samego Chełma jest 4. Ich liczba w lubelskim seminarium z roku na rok spada.

– Widoczny jest spadek w ostatnich latach – przyznaje ks. Z. Szostak. – Nadzieją dla nas jest to, że w ostatnich latach liczba rozpoczynających formacje na pierwszym roku jest dość stabilna: około dziesięciu co roku.

Obecnie na trzecim roku seminarium jest dwóch alumnów z Chełma, którzy jesienią ub.r. mieli tzw. obłóczyny, czyli podczas uroczystości przyznano im sutanny. Ks. dr Adam Jaszcz, wicekanclerz Kurii Metropolitalnej w Lublinie i rzecznik prasowy Archidiecezji Lubelskiej, mówi, że tendencja spadkowa w szeregach kleryków jest bezdyskusyjna.

– Kapłanów jest na pewno mniej, niż było 20 czy 30 lat temu, ale księży jest wystarczająco dużo, aby zaspokoić potrzeby duszpasterskie w parafiach naszej archidiecezji – mówi ks. A. Jaszcz. – W tym roku będziemy mieli 4 nowych księży, rok temu było ich 9, a dwa lata temu 10. Tendencja spadkowa jest więc bezdyskusyjna, a przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Nie można się skupić selektywnie na jednej i utrwalać stereotyp, że chodzi tylko o skandale, albo niż demograficzny. Przed laty zdecydowaną większość wstępujących do seminarium stanowili maturzyści.

Dzisiaj coraz częściej przychodzą młodzi mężczyźni z ukończonymi studiami lub z doświadczeniem pracy zawodowej. To potwierdzałoby tezę, że jedną z przyczyn spadku powołań jest wydłużenie się czasu, kiedy młody człowiek jest w stanie wziąć na siebie zobowiązanie na całe życie. Podobne problemy duszpasterskie obserwujemy w przypadku narzeczonych. Dziś trzeba większej dojrzałości, odwagi, wchodzenia w polemikę ze światem antykościelnych stereotypów, aby pójść za głosem powołania. (mo)

News will be here