Może wyjść z rudery, ale nie chce

Zobojętnienie na ludzką niedolę zarzuca opiece społecznej i władzom miasteczka mieszkaniec Rejowca. Chodzi o starszego mężczyznę, który mieszka w zapadającej się ruderze przy ul. Kościuszki. Sytuacja mężczyzny jest jednak dobrze znana urzędnikom, którzy nie raz wyciągali do niego rękę z pomocą.

– Skoro nie reaguje opieka społeczna i urzędnicy to może gazeta pomoże? Przy ul. Kościuszki mieszka mężczyzna. Chociaż warunki, w jakich tam koczuje trudno nazwać mieszkaniem. Chałupa to totalna rudera, z zapadającym się dachem. Siedzi owinięty w dwie kołdry, żeby nie było mu zimno, bo tam chyba żadnego ogrzewania nie ma. Ledwo się porusza. Ma jakieś zdrowotne problemy.

To jakaś paranoja, jak można być tak obojętnym na czyjąś niedolę? Pomoc społeczna przecież powinna pomóc temu człowiekowi. To już zwierzęta żyją w lepszych warunkach – mówił nam mieszkaniec miasteczka. Dwa lata temu sam pomagał mężczyźnie. Ale nie mieszka na stałe w Rejowcu, dlatego zdziwił się, że od tego czasu nic się nie zmieniło.

Dorota Holuk, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rejowcu zapewnia, że mężczyzna był objęty wsparciem GOPS i jego sytuacja jest dobrze im znana. – My możemy oferować wsparcie, ale druga strona musi też chcieć, żeby jej pomóc a z tym jest problem – mówi.

Gmina nie ma lokali zastępczych w Rejowcu, do którego mogłaby przenieść mężczyznę. – A do lokalu zastępczego w Leonowie, do którego trafili m.in. pogorzelcy z Zawadówki nie chce iść – mówi Tadeusz Górski, burmistrz Rejowca. – Proponowaliśmy, ale zmusić nie możemy. Mężczyzna jest poczytalny i sam decyduje o swoim losie. W każdej chwili może zmienić swoje warunki. Ale musi chcieć.

W Rejowcu mówi się, że mężczyzna ma rodzinę, która jednak nie chce utrzymywać z nim kontaktu. – Ich drogi rozeszły się na dobre lata temu – mówią ludzie. – Ale idzie zima i opieka powinna jakoś rozwiązać ten problem. (bf)

News will be here