Nie chcą… pociągów

Przy okazji modernizacji linii kolejowej Chełm - Włodawa ma zostać zlikwidowanych kilka przejazdów, na co nie zgadzają się okoliczni mieszkańcy

Suchej nitki na planie przebudowy linii kolejowej nr 81 z Chełma do Włodawy nie zostawili mieszkańcy gminy Wola Uhruska, którzy przyszli na wtorkowe (21 maja) konsultacje w tej sprawie. Poszło głównie o planowaną przez PKP likwidację przejazdów kolejowych, co wiąże się z poważnymi utrudnieniami komunikacyjnymi, a w kilku przypadkach praktycznie odcina ludzi od świata.

Na konsultacje do Woli Uhruskiej przyjechali przedstawiciele PKP oraz firmy, która zajmuje się projektowaniem przebudowy. Głównym celem spotkania było ustalenie, które obecnie istniejące przejazdy zostaną przeznaczone do likwidacji. – Spiszemy wszystkie uwagi i uzasadnienia przeciwko usunięciu najważniejszych dla państwa przepraw i będziemy dalej to procedować. Wszystkie uzgodnienia poczynione w trakcie tych spotkań zostaną również poddane do dyskusji z urzędem marszałkowskim – mówiła reprezentantka inwestora na początku spotkania. Potem niemal już nie miała okazji dojścia do głosu, bo przybyli licznie do Urzędu Gminy mieszkańcy przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Pytali m.in. o koszty utrzymania jednego przejazdu, kiedy inwestycja się zwróci, jakie będą jej skutki, jakie korzyści przyniesie, co dobrego przyniesie dla mieszkańców i regionu. – Szpital pada, drogi straszą dziurami, a tu lekką ręką wydaje się ponad pół miliarda. Czy to w ogóle ma uzasadnienie ekonomiczne? – pytał właściciel Dworu nad Bugiem, który mieści się właśnie za jednym z przejazdów planowanych do likwidacji. Inny mieszkaniec Majdanu Stuleńskiego, właściciel agroturystyki i stadniny koni dopytywał, ci się stanie, jeśli pociąg będzie jechał 10 minut dłużej?

– Dla pasażerów, których zapewne nie będzie, nie będzie to miało znaczenia. Ale nas wykluczy społecznie, bo to jest bandycka inwestycja – denerwował się gospodarz.

Atmosferę starał się załagodzić sekretarz gminy Mariusz Jachimczuk, tłumacząc, że przy tej inwestycji jeszcze nic nie jest pewne. – To nie są jeszcze zaawansowane prace, które już są przesądzone – mówił. – Na razie to tylko konsultacje. Chcemy wysłuchać ludzi i przekazać ich opinię osobom odpowiedzialnym za tę modernizację, a w efekcie zachować kilka kluczowych dla nas przejazdów, choć zdaję sobie sprawę, że część z nich musi być zlikwidowana. O modernizację tej linii zabiegaliśmy jako gmina od wielu lat. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to inwestycja samofinansująca się, ale jeżeli chcemy, by nasz region nie został zupełnie zapomniany, musimy o nią walczyć i znaleźć takie rozwiązanie, które zadowoli jak najwięcej osób – tłumaczył Jachimczuk, czym tylko naraził się na kolejny atak ze strony właściciela stadniny, który stwierdził, że sekretarz jest w zmowie z inwestorem i trzyma jego stronę zamiast zwykłych mieszkańców. Atmosfera gęstniała z minuty na minutę. Zaczęły się krzyki i oskarżenia. Wtedy zainterweniował wójt Jacek Kozyra, prosząc o spokój. – Szanujmy siebie i zdanie innych. Nie krzyczmy, bo w ten sposób żadnego przejazdu dzisiaj nie obronimy, bo nikt w ten sposób z nami nie będzie rozmawiał, skoro od samego początku jesteśmy nastawieni anty na wszystko – tłumaczył Kozyra.

W efekcie ustalono, że z planowanych do zamknięcia przez PKP ośmiu przejazdów kolejowych istnieje bezwzględna konieczność utrzymania czterech najważniejszych: w Siedliszczu w stronę Łanów, w Woli Uhruskiej w ciągu drogi powiatowej na Potoki, w Bytyniu do pól oraz w Majdanie Stuleńskim. Nie oznacza to, że PKP takie ustalenia przyjmie za wiążące, ale na pewno uwzględni je w dalszym procesie planowania modernizacji linii na trasie Chełm – Włodawa. (bm)