Obrona cywilna bez sprzętu

Zagrożenie użyciem przez Rosjan broni chemicznej albo biologicznej na Ukrainie budzi strach w przygranicznych miejscowościach. Kiedyś w szkołach uczono dzieci korzystania z masek gazowych. Dzisiaj mało kto wie, jak ich używać.

Konflikt na Ukrainie eskaluje z dnia na dzień. Amerykański wywiad przestrzega przed zagrożeniem użycia przez Rosję broni chemicznej albo biologicznej, której nie da się łatwo kontrolować. A skutki jej użycia moglibyśmy odczuć, dosłownie, na własnej skórze. Boją się tego zwłaszcza mieszkańcy przygranicznych miejscowości. Jak się do tego przygotować, czy da się przed tym ustrzec?

– Przez lata nasza czujność została uśpiona – uważają. – Z programu nauczania w szkołach znikają tematy dotyczące niektórych zagrożeń. Nie ma powszechnych szkoleń uczniów w razie ataków nuklearnych, chemicznych czy biologicznych, jak to było przed 1989 rokiem. Kto chodził do szkoły w latach osiemdziesiątych, ten ćwiczył zakładanie i bieganie z maską przeciwgazową, a normą były alarmy i ewakuacje z budynków. Wydaje się, że to proste czynności, ale przecież w razie faktycznego zagrożenia nie wiedzielibyśmy, co zrobić.

– W programie nauczania jest co prawda jeden temat dotyczący zagrożeń chemicznych i biologicznych, ale ćwiczeń z maskami przeciwgazowymi nie ma, bo po prostu nie mamy takich w szkole – mówi Jarosław Wójcicki, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Dorohusku. – W ciągu trzech miesięcy od rozpoczęcia roku szkolnego szkoły mają obowiązek przećwiczenia alarmu przeciwpożarowego. I tyle. Lepiej pod tym względem jest w klasach mundurowych w szkołach średnich.

Sprzęt, którym kiedyś dysponowały szkoły, spisany został dawno na straty. A zasobów nie odbudowywano, bo wydawało się, że nie ma już takiej potrzeby. Podobnie jest teraz w gminach, które nadzorują obronę cywilną. W każdym urzędzie jest pracownik, któremu podlegają (zlecone przez wojewodę) zadania, m.in. pilnowanie wyposażenia dla obrony cywilnej. Do jej zadań należy m.in. ochrona ludności, dóbr kultury, zakładów pracy i urządzeń użyteczności publicznej, ratowanie i udzielanie pomocy poszkodowanym w czasie wojny oraz współdziałanie w zwalczaniu klęsk żywiołowych i zagrożeń środowiska oraz usuwaniu ich skutków. Jak mają to robić, jeśli sami nie będą w stanie się chronić?

– Mamy magazyn, w którym znajdują się maski przeciwgazowe, mundury, buty, ciepłe kurtki, które powinny stanowić wyposażenie obrony cywilnej – mówi Mirosław Mysiak z Urzędu Gminy Chełm. Ale przyznaje, że wybrakowany sprzęt regularnie podlegał likwidacji a nowego nie kupowano. – Regularnie legalizujemy aparaturę do pomiarów radiologicznych, która co prawda pamięta chyba powojenne czasy, ale nadal działa. A jedyny sprzęt na bieżąco uzupełniony to kapoki w związku z tym, że mamy zbiorniki wodne na terenie gminy.

Referentem ds. obronnych na początku swojej zawodowej kariery był dzisiejszy burmistrz Rejowca Tadeusz Górski. – Magazyny były wtedy doskonale zaopatrzone. Były maski i inny sprzęt. Ćwiczyło się alarmy nie tylko w szkołach. A normą było budowanie wszystkich nowych budynków z piwnicami, które mogłyby posłużyć jako schrony. To co się dzieje na Ukrainie, może spowodować, że trzeba będzie wrócić do tamtych nawyków, bo nasze magazyny od lat nie były uzupełniane – mówi burmistrz. (bf)

News will be here