Pensja stoi, emocje rosną, czyli MOPR przed strajkiem

250 zł brutto – taka propozycja podwyżki pensji nie zadowala pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Chełmie. Prezydent Banaszek przekonuje, że to realna kwota i na więcej miasta nie stać. Tymczasem niemal cała załoga MOPR opowiedziała się za strajkiem ostrzegawczym i w piątek na dwie godziny odstąpi od obowiązków w pracy, aby przemaszerować pod chełmski ratusz i zamanifestować swoje niezadowolenie.

Chełmski MOPR zatrudnia 130 osób. Aż ok. 75 procent z nich ma pensję na poziomie minimalnego wynagrodzenia. Pod koniec stycznia Polska Federacja Związkowa Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej z siedzibą w Warszawie, która zrzesza także związkowców chełmskiego MOPR, wystąpiła z żądaniem podwyżek do Anny Szalast, dyrektor MOPR w Chełmie. Bartłomiej Gostomski, wiceprzewodniczący PFZPSiPS, uzasadniał, że uposażenie pracowników chełmskiego MOPR jest bardzo niskie.

Porównał je z zarobkami pracowników urzędu miasta i stwierdził, że „dysproporcje są duże”. Federacja postawiła więc postulat w postaci podwyżki w wysokości 1500 zł dla każdego pracownika MOPR. W marcu br. podczas rokowań stronom nie udało się osiągnąć porozumienia, a związkowcy poinformowali, że skoro nie uwzględniono ich postulatów płacowych, wchodzą w spór zbiorowy z chełmskim MOPR. Dalsze negocjacje są prowadzone przy udziale mediatora, który został wyznaczony przez ministra pracy, rodziny, pracy i polityki społecznej.

10 maja br. w ratuszu odbyło się pierwsze takie spotkanie z mediatorem, ale też nie doszło na nim do porozumienia. Związkowcy byli rozgoryczeni wysokościami podwyżek proponowanych przez miasto, a kolejnego terminu mediacji wciąż nie wyznaczono. Tymczasem w MOPR trwa już nie tylko spór zbiorowy z domagającymi się podwyżek związkowcami, ale też rozpoczęto protest. Przed wejściem do MOPR wywieszono wielkie informujące o tym banery, pracownicy noszą czerwono-czarne przypinki na znak protestu.

W placówce przeprowadzono referendum strajkowe, w którym 99 proc. załogi opowiedziało się za przeprowadzeniem strajku ostrzegawczego. Walkę pracowników MOPR o podwyżkę poruszano na kolejnych sesjach, a pracownicy tej jednostki prosili o wsparcie chełmskich radnych. Na ostatnim posiedzeniu połączonych komisji budżetu i rozwoju gospodarczego, a także porządku publicznego i inwentaryzacji mienia komunalnego radna Edyta Rożek zapytała o to, jakie kroki poczyniono, aby podnieść wynagrodzenia pracownikom MOPR z najniższej krajowej, bo minęło półrocze i wciąż nie wiadomo, czy będą dla nich podwyżki, czy nie.

– Trwają mediacje, zaproponowanej podwyżki w wysokości dwustu pięćdziesięciu złotych nie zaakceptowano, więc czekamy na kolejne uzgodnienia, ale nie ma jeszcze wyznaczonego terminu spotkania z mediatorem – stwierdziła Marzena Guzowska, skarbnik Chełma, ale radna drążyła temat i dopytywała, ile wyniesie podwyżka netto w proponowanej przez miasto wysokości. Gdy usłyszała, że na rękę będzie to 160 zł odparła: „bez komentarza”.

– Miasta nie stać na podwyżki w wysokości tysiąca pięciuset złotych – podsumowała skarbnik Guzowska.

Potwierdził to na czwartkowej sesji Jakub Banaszek, prezydent Chełma, który zabrał w tej sprawie głos po tym, jak radny Piotr Malinowski apelował o podniesienie pensji pracownikom MOPR twierdząc, że przecież „1500 zł podwyżki brutto to nie kosmos”.

– Po analizie zaproponowaliśmy 250 zł podwyżki brutto i to jest realna propozycja, bo na ten moment nie ma możliwości zwiększenia tej kwoty – stwierdził prezydent Banaszek.

W związku z tym, że 99 proc. załogi chełmskiego MOPR opowiedziało się w referendum za przeprowadzeniem strajku ostrzegawczego związkowcy informują, iż w piątek, 8 lipca, na dwie godziny pracownicy placówki odstąpią od swych obowiązków w pracy i przemaszerują z gwizdkami i megafonami pod chełmski ratusz manifestując swoje niezadowolenie. (mo)

News will be here